Ewa Chodakowska zawdzięcza ogromną popularność przede wszystkim swoim "wyznawczyniom", które masowo zaczęły śledzić ją w mediach społecznościowych i trenować razem z nią za pośrednictwem Internetu. Zaczynając karierę w show biznesie i nie będąc jeszcze "trenerką gwiazd", Ewa motywowała dziewczyny pozytywnymi wpisami i zdjęciami umięśnionego brzucha. Z czasem Chodakowska zaczęła jednak spotykać się ze słowami krytyki - bardziej lub mniej uzasadnionej. Internautki zaczęły wypominać jej sztuczny biust czy "zbyt męską" urodę. Trenerka z początku próbowała dystansować się do negatywnych komentarzy, publikując zdjęcia opatrzone "żartobliwymi" opisami:
Okazuje się jednak, że nawet Chodakowska ma swoje granice cierpliwości. Jedna z nich została przekroczona, gdy po tym, jak Ewa wrzuciła do sieci zdjęcie bikini, które fanki uznały za "brzydki":
Już wtedy gwiazda fitnessu uznała, że została niesłusznie zaatakowana i postanowiła odpowiedzieć krytykującym ją osobom za pośrednictwem komentarzy. Zaangażowała się też w dość dziwną akcję promowania "niepozowanych fotek", jednocześnie przyznając się, że sama takie robi:
W poniedziałek Ewa zdecydowała się na kolejny etap walki z "hejtem". Opublikowała w sieci wpis, w którym kilkukrotnie sama sobie przeczy. Z jednej strony zapewnia, że krytyka "spływa po niej", zaś z drugiej przyznaje, że osoby mające o niej negatywne zdanie "zostałyby wyeliminowane w realnym świecie":
Skoro chcesz oceniać mnie, pozwól i mnie ocenić Ciebie - daj mi to samo prawo, które sobie przypisujesz.. uwierz mi, chyba jak każdy ja tez potrafię być złośliwa..(...) Skąd pomysł, ze skoro jestem osoba publiczna, TO MUSZĘ SIĘ NA WSZYSTKO GODZIĆ Słucham? - pyta Ewa.
Nie kotku, nie jestem workiem treningowym.. nie muszę niczego przyjmować, znosić.. oczywiście muszę się liczyć z tym, ze będę komentowana pozytywnie i negatywnie, z czego osoby które bez pytania wylewają swoje mdłości, zwyczajnie nie są tu mile widziane.. Proste. Nie zależy mi na takich osobach.. (...) Dopóki traktują innych tak jak sami chcieli by być traktowani mam serce na dłoni. Natomiast kiedy mają "potrzebę" zostawiania swojego "mam prawo do opinii" od razu wysyłam na księżyc. (...)
Proszę nie pisz mi "ewa, nie przejmuj się" .. NIE KOCHANIE, nie przejmuje się.. spływa to po mnie, ale zawsze REAGUJE!! Nie cierpię na wszechobecną znieczulicę Tak na ulicy zwrócę uwagę jak i tutaj.. mam stać i patrzeć? Babeczki!! Trochę więcej asertywności! NIE BĄDŹCIE OBOJĘTNE!! Nie pozwalajcie sobie tańczyć na głowie.
Pod postem trenerki zawiązała się dyskusja z udziałem niej samej i jej fanek. Jedna z nich, przedstawiająca się jako studentka psychologii, zwróciła Ewie uwagę, że ta nie odróżnia "konstruktywnej krytyki" od hejtu i nazwała trenerkę "wielką hipokrytką".
Ewa z kolei odpowiedziała użytkowniczce, że jest "słabym materiałem na psychologa", gdyż "nie zrozumiała jej "prowokacji", która miała wyglądać tak:
Kasia pozwól zatem ze napisze coś na Twój temat.. widząc w tym poście ZAKAZ WYRAŻANIA OPINII, przedstawiasz sie w moich oczach z poziomu osoby ograniczonej.. gdybym napisała Ci: Kasia zrób coś z tym cellulitem, jak Ty wyglądasz? Tłuszcz Ci się wylewa, zamiast napisać Kasia! Dawaj na trening, lepiej poczujesz się w swojej skórze, zyskasz na zdrowiu i energii - razem damy radę, gdybym szczerze POJECHAŁA PO TOBIE zamiast serdecznie Cię zmotywować, byłabym chamem i prostakiem.. dlaczego nie potrafisz pojąć, ze swoją opinie można komunikować ba wiele sposobów.. Co Cię motywuje? Jesteś gruba, zrób coś ze sobą, czy chodź na trening poczujesz się lepiej.
Nie obchodzi mnie Twoje zdanie, jeśli zamiast "lubię nie lubię" rzucasz obraźliwymi epitetami.. Dziewczyno czego nie rozumiesz? Jak Ty chcesz te studia skończyć? - dodała.