Latem zeszłego roku Agnieszka Szulim poślubiła Piotra Woźniaka-Staraka, spadkobiercę miliardowej fortuny, właściciela firmy producenckiej Watchout Productions. Jak ujawniła w wywiadach, w Piotrze ujęła ją głównie jego charyzma. Mimo to po pierwszym spotkaniu przez całe trzy tygodnie biła się z myślami, czy przeprowadzić się do rezydencji Piotra w podwarszawskim Konstancinie i zacząć korzystać z jego limuzyny z szoferem. Już wtedy jej znajomi narzekali, że bardzo się zmieniła, zaczęła zadzierać nosa i stroić fochy.
Nie obraziła się jednak na Edwarda Miszczaka - dyrektor programowy TVN-u był honorowym gościem na luksusowym ślubie Agnieszki i Piotra w Wenecji. Wprawdzie przez lata unikał ślubów swoich podwładnych, jednak zaproszenie od miliarderów to oczywiście zupełnie co innego.
Zaprzyjaźnił się nawet z nowym mężem Agnieszki i powierzył mu produkcję nowego serialu z Kingą Preis w roli głównej. Niestety, pierwszy odcinek jakoś nikogo nie porwał, więc współpraca została zawieszona.
W międzyczasie Agnieszka zrozumiała, że jako żona bogatego producenta może pozwalać sobie na znacznie więcej niż gdy była zwykłą prezenterką. Na początek zapowiedziała, że "pieprzy ścianki" i nie będzie już udzielać wywiadów: Agnieszka Szulim "pieprzy ścianki". Będziecie tęsknić? (ZDJĘCIA)
Nie przekonała tą deklaracją dyrekcji stacji, która wezwała ją na dywanik. Jak donosi Fakt, Agnieszka usłyszała od dyrektora programowego kilka szczerych słów na temat obowiązków służbowych i że nie po to wysłał ją do Indii z ekipą Azja Express, żeby teraz stroiła fochy i odmawiała udziału w promocji programu.
Wszystkie gwiazdy muszą zadeklarować, jak dokładnie będą promować swoje programy - wyjaśnia tabloid. Jakich udzielą wywiadów i w jakich sesjach wystąpią. Ale Agnieszka uznała, że reklamowanie jej własnej pracy nie jest już jej obowiązkiem. Twierdzi, że jest zmęczona sławą i rozmowami z dziennikarzami. Tłumaczyła, że taki hit jak "Azja Express" obroni się bez niej. Ale Miszczaka nie przekonała. Dostała od niego burę.