Choć od katastrofy smoleńskiej minęło już siedem lat, jej przyczyny nadal nie zostały jednoznacznie wyjaśnione, za to tragedia stała się "ulubionym" narzędziem w politycznych rozgrywkach. Ostatnio znów zrobiło się głośno na temat pomyłek, do jakich dochodziło podczas składania ciał ofiar do trumien. Kilka dni temu w sprawie wypowiedziała się niedoszła pani prezydent, Magdalena Ogórek, która po przegranych wyborach zmieniła front i obecnie sprzyja prawicy. "Publicystka" porównała chaos towarzyszący katastrofie do mordu Polaków w Katyniu oraz stwierdziła, że prezydent Komorowski "prezentował brak elementarnej przyzwoitości, pozwalał sobie na niewybredne żarty i karygodne zachowanie".
Do ataku na Komorowskiego dołączył właśnie kontrowersyjny podróżnik Wojciech Cejrowski, który w programie Minęła dwudziesta na antenie TVP Info nazwał byłego prezydenta przestępcą.
Prowadzący Michał Rachoń rozpoczął rozmowę od przytoczenia dokumentu, zgodnie z którym nie można publikować wyników badań DNA ofiar bez zgody Federacji Rosyjskiej. Dodał też, że Komorowski w ostatnim wywiadzie stwierdził, że "wszyscy w Polsce wiedzieli jak wyglądała praktyka pochówków ofiar katastrofy smoleńskiej".
Cejrowski chętnie podchwycił ton i natychmiast przeszedł do ataku na Komorowskiego.
Chciałem skomentować, że trzeba się pochylić z litością nad tą osobą, bo nie bez powodu była powszechnie w Internecie nazywana "Bredzisławem Komorowskim", który brednie wygadywał z różnych okazji. Tak jak Kwaśniewskiemu można wybaczyć, bo gadał brednie po pijaku, tak ten brednie wygadywał po trzeźwemu - stwierdził idol prawicy.
A może naprawdę jest tak, że oni wiedzieli, rządzący, wiedzieli, a panu, mnie, milionom widzów nie powiedzieli? - podsycał nastrój rozmówcy dziennikarz TVP Info.
Ale facet mówi: wszyscy. Nie definiuje, czy chodzi o wszystkich w polityce. On się wprawdzie odnosił się w rozmowie do Jarosława Kaczyńskiego. Że wszyscy chyba w sensie klasy politycznej - Jarosław Kaczyński wiedział, co jest w trumnie, ale zależało mu na szybkim pogrzebie na Wawelu i w związku z tym pochował brata ze szczątkami innych osób - rozkręcał się Cejrowski. Mnie to do dzisiaj po tylu latach oburza, że do worków na śmieci były wrzucane szczątki ludzkie, ważone, żeby mniej więcej się zgadzało.
Ile Walentynowicz ważyła, 44 kg? To muszę wyrzucić jakąś nerkę, bo za ciężka się zrobi! - inscenizował. Do trumny z chlaśnięciem w worku na śmieci i serce zaszyte w czyimś udzie, to jest działanie celowe i z premedytacją, bo jak robię sekcję zwłok, wywalam różne rzeczy i potem je niechlujnie spakuję, to potem je po prostu wkładam do skrzynki. Ale jak mi się chce zaszyć serce w nodze, wykonać pracę, to znaczy że jestem wyjątkowym sadystą i bydlakiem.
Następnie prawicowiec zwrócił się bezpośrednio do byłego prezydenta: Skoro Bronisław wiedział, to czemu żeś nic nie zrobił dziadu, przestępco jeden! Czemu?!
Na koniec Cejrowski stwierdził, że może mówić co chce, bo póki co "żaden ruski generał" mu tego nie zabroni.