Anna Lewandowska niemal od początku ciąży zapewniała, że nie zamierza iść na "urlop macierzyński" i zwalniać zawodowego tempa. Jak można było się spodziewać, już cztery tygodnie po porodzie wróciła do ćwiczeń. Treningi opłaciły się, czym Ania nie omieszkała się pochwalić na Instagramie, odsłaniając umięśniony brzuch miesiąc (!) po przyjściu na świat małej Klary. Szczęśliwa, świeżo upieczona mama chętnie dzieli się z fankami przemyśleniami na temat zdrowego stylu życia, odpowiedniego odżywiania i ćwiczeń na siłowni krótko po porodzie, co budzi sprzeciw nie tylko matek, które nie mogą wrócić do formy sprzed ciąży, ale i dziennikarek kobiecych pism, które zarzucają jej że "wpędza kobiety w kompleksy".
Do grona otwarcie krytykujących postawę Ani dołączył właśnie poeta, a prywatnie tata, Marcin Zegadło. We wpisie udostępnionym na Facebooku, bloger zastanawia się nad wpływem żony Lewandowskiego na inne kobiety, które "pod presją posiadania idealnego ciała" nie są w stanie bez pomocy opiekunek i rodziny wrócić do pracy, nie mówiąc już o powrocie na siłownię.
Cieszę się, że Anna Lewandowska jest w formie. Zastanawiam się tylko czy ta informacja ma dobry wpływ na wszystkie te kobiety, które miesiąc po porodzie nie wróciły do pracy - napisał Zegadło. Nie tylko dlatego, ponieważ nie wyrażały takiego życzenia, ale również z innych powodów. Na przykład nie do końca od nich zależnych. Na przykład dlatego, że nie skacze wokół ich dziecka tabun opiekunek, które na zmianę zabierają bobasa na spacer w wózeczku w cenie kawalerki. Na fotografii Anna Lewandowska z płaskim jak stolnica brzuchem. Jakby ciąża była odległą przeszłością, a nie wydarzeniem sprzed kilku tygodni. Cieszę się że pani Anna tak szybko odzyskała swój przedciążowy wygląd. Nie wiem tylko czy jest to budująca informacja dla wszystkich tych kobiet, które takiego wyglądu nie odzyskują w tempie, w którym mąż Anny Lewandowskiej wpada w pole karne. Nie wiem czy jest to budujący komunikat dla kobiet, których waga nie spada o dwadzieścia kilogramów w dwanaście godzin, a ich ciało nie przypomina anorektycznych figur celebrytek, których sylwetki zmierzają bardziej w stronę sylwetek czternastoletnich chłopców niż dwudziestokilkuletnich kobiet.
Zdaniem poety Lewandowska daje zły przykład młodym matkom, które po porodzie mają na głowie mnóstwo nowych obowiązków, a regularne wizyty na siłowni niekoniecznie się do nich zaliczają.
Uważam jednak, że nie ma absolutnie nic złego w pozostaniu w domu miesiąc po porodzie, nie ma nic złego we wzroście wagi, której nie udaje się zbić w trzy doby od rozwiązania, nie ma nic złego w fatalnym samopoczuciu, jakże odległym od promiennego uśmiechu rzeczonej Anny, i nie ma niczego złego w tym, że ciało kobiety po porodzie przypomina ciało kobiety po porodzie, a nie dla przykładu kobiecą postać z okładki SHAPE, na której nowoprzyjęty grafik zademonstrował cały wachlarz możliwości programu Photoshop, która to kobieca postać oświadcza nam właśnie, że jest wiecznie młoda i nieśmiertelna. Czas najwyższy to wyjaśnić: zdecydowanie nie jest! Dlatego zasadniczo nie przejmowałbym się Anną Lewandowską na siłowni. Wciągnąłbym raczej pół litra lodów czekoladowych i cieszył się urlopem macierzyńskim. Taka jest sytuacja.
Wpis Zegadło zebrał już prawie 20 tysięcy lajków, a internautki w licznych komentarzach dziękują mu za "męski głos rozsądku" dzieląc się własnymi doświadczeniami.
Super, że pan to napisał! - skomentowała jedna z internautek. Uff, kamień z serca. Ogromne dzięki za ten głos rozsądku - pisała kolejna. I tym zgrabnym, sympatycznym i pełnym empatii tekstem zgarnął Pan żeński elektorat.
Zgadzacie się z nim?