Bill Cosby na przełomie lat 80. i 90. był jedną z największych gwiazd amerykańskiej telewizji. Gdy wydawało się, że karierze komika nic nie jest w stanie zaszkodzić, a sam Cosby przejdzie do historii mediów, w 2014 roku światło dzienne ujrzały szokujące zeznania, według których aktor miał przez lata gwałcić i molestować kobiety. Cosby miał nabywać i podawać im narkotyki oraz uprawiać z nimi seks. Zeznania, które sam składał przez czas trwania procesu zaczęły się plątać i ostatecznie Cosby stwierdził, że wszystko jest efektem rasistowskiej zmowy:
Okazało się, że Bill ma naprawdę dobrych prawników. Choć aktorowi groziło nawet 30 lat więzienia, jego proces właśnie zakończył się dla niego pomyślnie. Postępowanie karne zostało umorzone, ponieważ... ławnicy nie byli w stanie uzgodnić wspólnego stanowiska w sprawie zarzutów wobec 79-latka. Dodajmy, że obrady trwały ponad 50 godzin.
Sędzia ma rację. Sprawiedliwość stała się rzeczywistością - stwierdził jeden z obrońców Cosby'ego, Brian McMonagle.
Przypomnijmy, że Bill Cosby został oskarżony o molestowanie przez ponad 50 kobiet. Choć większość zarzutów uległa przedawnieniu, a część trafiła do sądów cywilnych, prokuratura będzie chciała ponownie sądzić gwiazdora.
Ciekawe, czy ofiary komika też myślą, że "sprawiedliwość stała się rzeczywistością"…