W mediach zaczyna być głośno o niepokojącej historii chłopaka, który zmarł w płockim szpitalu po tym, gdy wcześniej był przesłuchiwany przez policję. W nocy z 20 na 21 czerwca do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku w wyniku ciężkiego pobicia trafił 19-letni Piotr z Łodzi. Młody mężczyzna został jednak zabrany z placówki medycznej i zabrany na komendę, skąd wrócił do szpitala w stanie krytycznym. Rodzina zwróciła się o pomoc do najbardziej łasego na takie sprawy Krzysztofa Rutkowskiego, "detektywa bez licencji".
Jak się można było spodziewać, Rutkowski natychmiast obrócił sprawę w medialne wydarzenie, zwołał konferencję, a nawet wprowadził kamerę portalu, z którym współpracuje, do sali gdzie Piotr podłączony do aparatury walczył o życie...
W środę redaktor naczelny serwisu Patriot24 Robert Rewiński relacjonował ustalenia Rutkowskiego.
Pewne jest to, że doszło do pobicia Piotra na schodach przy ul. Rybaki w Płocku, we wtorek, 20 czerwca około godziny 23.30. Trafił do szpitala, z którego wyciągnęli go funkcjonariusze policji i zawieźli na tzw. "dołek", na Komendę Miejską Policji w Płocku. Wczoraj przed godziną 7 rano został stamtąd w stanie krytycznym, przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Medycznej 19 w Płocku - mówił.
W czwartek Rutkowski spotkał się przed szpitalem z dziennikarzami, w towarzystwie chrzestnej 19-latka, która uzupełniała informacje. Przekazał mediom, że anestezjolog ze szpitala stwierdziła, że Piotr jest pod wpływem alkoholu i zgodziła się na wysłanie go na komisariat. Dziewczyna młodego mężczyzny zeznała, że od początku policjanci i lekarze źle ich traktowali, bagatelizując stan pobitego.
Inną wersję wydarzeń przedstawia rzecznik płockiej policji, Krzysztof Piasek.
W dniu 21 czerwca około północy z polecenia dyżurnego policjanci udali się na ul. Rybaki, gdzie miała mieć miejsce awantura - oznajmił w oświadczeniu. Na miejscu policjanci zastali grupę młodzieży, młodzi ludzie byli pod działaniem alkoholu, o czym świadczyła woń alkoholu z ust. Wśród tych młodych ludzi był mężczyzna, 19-letni mieszkaniec Łodzi, który miał widoczne ślady krwi w okolicach nosa. Zapytany co się stało, oświadczył, że nic mu nie jest, nie potrzebuje żadnej pomocy lekarskiej, nikt go nie pobił, a po wylegitymowaniu odszedł.
Według policji godzinę później odbyła się kolejna interwencja, po zgłoszeniu z pogotowia.
Na miejscu policjanci zastali załogę karetki oraz 19-latka, którego wcześniej legitymowali. Ratownik medyczny oświadczył, że mężczyzna jest nietrzeźwy, nie wymaga hospitalizacji i przekazał go policjantom - kontynuował Piasek. Policjanci upewnili się, czy na pewno nie wymaga on hospitalizacji, pytając ratownika, uzyskali ponownie informację, że mężczyzna jej nie wymaga. W związku z faktem, że mężczyzna był mieszkańcem Łodzi i nie miał w Płocku żadnej rodziny, policjanci, w trosce o jego życie i zdrowie, przewieźli go do szpitala w Płocku, by dodatkowo został zbadany przez lekarza.
Przed trzecią w nocy po wydaniu lekarskiego zaświadczenia, że Piotr może przebywać w pomieszczeniach dla osób zatrzymanych, 19-latka przewieziono znów na komendę. Dwie godziny później przestał reagować na próby nawiązania z nim kontaktu - i wtedy wysłano go ponownie do szpitala.
W związku z tą sprawą, policjanci prowadzą intensywne czynności, mające na celu wyjaśnienie tego, co stało się na ul. Rybaki - powiedział rzecznik policji. Zostało już zatrzymanych czterech mężczyzn oraz przesłuchane zostały osoby, które w nocy przebywały na ul. Rybaki. Nadmieniam też, że monitoring z izby zatrzymań został już przeanalizowany i zabezpieczony, wystąpiliśmy też do szpitala o zabezpieczenie monitoringu. Materiały z dotychczasowych ustaleń zostały dzisiaj przekazane do Prokuratury Rejonowej w Płocku.
Rodzina Piotra miała nadzieję, że współpraca z Rutkowskim odwiedzie personel szpitala od odłączenia młodego mężczyzny od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe. Niestety, ani głośna konferencja, ani wpuszczenie kamer na salę z chorym nie pomogły. Lekarze stwierdzili, że rdzeń mózgu obumiera. W dniu zorganizowanej konferencji o godzinie 14:00 uznano go za osobę nieżyjącą, zaś o 20:30 odłączono aparaturę.
Tragedia chłopaka stała się tym głośniejsza, że po raz kolejny efektami działania Rutkowskiego są ckliwe nagrania, w których pokazuje rozpacz rodziny i narusza prywatność ofiary. W Internecie - w tym na profilu "detektywa" - huczy o oskarżeń o to, że znów się promuje na cudzej tragedii.
**Schetyna: Kaczyński chce zatuszować sprawę Igora Stachowiaka
**