Kwestia przyjmowania uchodźców z regionów świata ogarniętych wojną, głównie Syrii, jak mało która dzieli Polaków. Większość obywateli oraz wszyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości opowiadają się przeciwko wpuszczaniu uchodźców do Polski, chociaż Mariusz Błaszczak jeszcze niedawno nie wykluczał, że kilku przyjmie i będzie ich trzymał za ogrodzeniem z drutu kolczastego.
No ale to było w kwietniu, od tamtej pory zmienił zdanie.
Premier Beata Szydło oraz prezydent Andrzej Duda mówią w tej sprawie jednym głosem, że zgody na oczekiwaną przez Unię Europejską relokację uchodźców nie ma i nie będzie.
Zupełnie przeciwne zdanie ma na ten temat ojciec prezydenta, profesor Jan Duda, uważający się za następcę świętego Józefa: Ojciec prezydenta RADZI, JAK WYCHOWYWAĆ DZIECI: "Wzorcem był dla mnie ŚWIĘTY JÓZEF. Radzę PCHAĆ DZIECI NA MINISTRANTÓW"
Hołduję chrześcijańskiemu podejściu w sprawie przyjmowania uchodźców i uważam, że należy ich przyjąć - ujawnia w rozmowie z Super Expressem.
Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, podróżnych w dom przyjąć, nagich przyodziać - jeśli chodzi o uchodźców, to właśnie taka filozofia miłosierdzia mi przyświeca. Trzeba pamiętać przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Jestem katolikiem i wyznaję na ten temat chrześcijańskie, miłosierne podejście. Trzeba przyjąć uchodźców. Oczywiście muszą spełniać oni wymagania, muszą być sprawdzeni pod każdym kątem, żeby nie było zagrożenia. I wtedy należy ich przyjąć. Nie możemy ich pozostawić samym sobie, trzeba im pomóc - dodaje.
Przypomnijmy, że podobne zdanie w tej kwestii nieśmiało wyrażają polscy biskupi. Jednak po tym, jak Krystyna Pawłowicz zrugała ich za to i poddała pod wątpliwość ich kwalifikacje zawodowe, trochę przycichli: Pawłowicz poucza polskich duchownych: "Zapraszanie uchodźców nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem"