Dla znanego satyryka Jana Pietrzaka "dobra zmiana" tchnęła nowe życie w jego karierę. Już nie musi się cenzurować i być śmieszny - wreszcie może mówić na scenie, co naprawdę myśli o ludziach, z którymi się nie zgadza, bez owijania w bawełnę. A że lubi retorykę propagandy sprzed II wojny światowej, uważa ich za wszy łonowe i inne insekty.
Podczas niedoszłego festiwalu w Opolu Pietrzak miał też obchodzić 50-lecie kabaretu Pod Egidą. Gdy pojawiły się kontrowersje wokół "czarnej listy" Jacka Kurskiego, odebrał sytuację personalnie i uznał, że władzom miasta tak naprawdę chodziło o niego, bo popiera PiS.
Zobacz: Pietrzak w TVP o wyborcach PO: "WSZY, MENDY, GNIDY, PLUSKWY. Lis to efekt krzyżówki świni i hieny!"
Pietrzak ma jednak ważniejsze jubileusze, które postanowił świętować huczniej niż tylko na scenie w Opolu. TVP wyemitowało imprezę... Imieniny Pana Janka. Nie wiemy, co "bard" zrobił, żeby telewizja publiczna świętowała jego imieniny, ale imprezę zorganizowaną w Parku Praskim w Warszawie uświetnił obecnością sam Jacek Kurski, który podziękował mu "za wolność, humor i radość" i jeszcze wręczył "Złoty Mikrofon" Polskiego Radia.
W Opolu swoje jubileusze mieli obchodzić także Maryla Rodowicz i Piasek, więc prywatna impreza sprawiła, że Pietrzak był w centrum zainteresowania. Pojawili się jednak inni artyści, którzy dla niego występowali, a wśród nich Marcin Wolski, dyrektor TVP2. Ten postanowił być przynajmniej tak "zabawny", jak solenizant. Wolski w swoim "skeczu" przedstawił autorską wizję Polski, w której uchodźcy wprowadzili prawo szariatu. Trudno powiedzieć, czy ze strachem, czy z satysfakcją fantazjował o wrogach "dobrej zmiany", co miałoby się z nimi stać, szczególnie akcentując "ścinanie tysięcznego geja" i "kamienowanie lesby".
Bez szczególnej przyczyny, bez nacisków i bodźców, dobry wujek Schetyna przyjmie w Polsce uchodźców. Dla talibów z Somalii, Syrii, Afganistanu jest moc willi w Aninie i miasteczko Wilanów. Postępowych parafii będzie kilka gotowych i darmowe obiadki w restauracji u Sowy. Pan im nogi umyje, kulturalny też plan da wolontariusz Wałęsa, Petru, Owsiak i Janda - "rozweselał" publiczność dyrektor telewizyjnej Dwójki.
Wstajesz bez kaca wcześnie rano. Pozdrawiasz żony i rodzinę, a potem idziesz na Warszawę, co w swojską zamienia się Medynę. Bazar na placach i alejach, z góry muezini nawołują, tam ścięto tysięcznego geja, tu jakąś lesbę kamienują. Na krótkiej smyczy trzymasz córkę, świadom łakomych oczu braci. Włożyła właśnie nową burkę, wie - jak się puści, głowę straci. Czy tego chciały postępaki wpuszczając pierwszych imigrantów?
Wielu widzów poczuło się urażonych "fraszką" Wolskiego, bo straszenie wizjami islamu w Polsce to jedno, a pisanie o "puszczaniu się córek" czy "kamienowaniu lesby" to drugie. Autor zapytany o intencje przez serwis Press nie krył oburzenia i uważa, że nie ma się z czego tłumaczyć.
Taka rozmowa, na ten temat, jest poniżej mojej godności, bo to rozmowa na poziomie kamienia łupanego - oburzył się. Moja fraszka nie została właściwie zrozumiana, a pani się odwołuje do retoryki "Gazety Wyborczej". Moja fraszka jest w obronie gejów i lesbijek, nie przeciwko nim i jest żartobliwym ostrzeżeniem przed tym, co się w Polsce może wydarzyć, co może spotkać gejów i lesbijki, kiedy muzułmanie zaczną w Polsce rządzić. To żartobliwa parabola, dowcip, wykorzystujący chwyty stosowane w literaturze. Nie moja wina, że ktoś tego nie zrozumiał.
Podkreślił też, że użył słowa "lesba", bo "lesbijka" jest dłuższe i psuła mu rytm. Uważa też, że jego dzieło jest tak wiekopomne, że powinno być nauczane w szkołach "dobrej zmiany".
Chciałbym, żeby takie utwory weszły do kanonu lektur szkolnych - powiedział.
Serwis Press zapytał, czy równie żartobliwie i ze stylistycznymi skrótami pisałby o katolikach. Odpowiedź może zaskoczyć... albo i nie.
Nie, bo Polska jest krajem chrześcijańskim i zadaniem telewizji publicznej jest propagowanie wartości chrześcijańskich - stwierdził.
Udało mu się je propagować?