W kwietniu tego roku Dariusz K. usłyszał wyrok siedmiu lat więzienia i dożywotniego zakazu prowadzenie pojazdów mechanicznych. Orzeczenie dotyczyło wypadku, który spowodował blisko trzy lata wcześniej.
Brawurowy rajd celebryty po ulicach Warszawy zakończył się śmiercią 63-letniej Ewy J., wracającej z niedzielnej wizyty u wnuków. Przechodziła przez jezdnię na pasach i zielonym świetle, jednak Dariusz K. był w takim stanie, że nie zwracał uwagi na sygnalizację świetlną.
Jak w trakcie procesu wyjaśnili biegli, mało co wtedy do niego docierało, gdyż znajdował się pod wpływem kokainy, którą zażył półtorej do dwóch godzin przed wypadkiem.
Niestety, w procesie apelacyjnym sędzia dopatrzyła się takich błędów proceduralnych, że musiała obniżyć wyrok o rok i zasądzić zakaz prowadzenia auta na 10 lat, nie zaś dożywotnio. W uzasadnieniu tłumaczyła, że chociaż nie podważa opinii biegłych w kwestii czasu zażycia kokainy, to jednak ten fakt nie został w porę odnotowany w dokumentacji śledztwa.
Skończyło się na ośmiu latach pozbawienia wolności, na poczet których Dariuszowi zostanie zaliczony czas, który już spędził w areszcie.
Jako że jego obrońcy złożyli apelację, od razu po ogłoszeniu wyroku celebryta wyszedł na wolność, dzięki troskliwej cioci, która wpłaciła za niego kaucję w wysokości 400 tysięcy złotych. Dzięki temu na jej rozpatrzenie mógł oczekiwać poza aresztem. Dariusz wyjechał na Mazury ukoić skołatane nerwy. Opalał tam pośladki w gronie najbliższych przyjaciół. Zobacz: Wolność za 400 TYSIĘCY: Dariusz K. OPALA POŚLADKI na Mazurach (ZDJĘCIA)
Pod koniec maja Sąd Okręgowy w Warszawie wydał jednak zarządzenie, w myśl którego celebryta musi zgłosić się więzienia w ciągu 30 dni od daty otrzymania wezwania, czyli najpóźniej 30 czerwca o godzinie 10 rano. Jak zgodnie donoszą Super Express i Fakt, celebryta nie tylko nie dopełnił obowiązku, to jeszcze próbuje w ogóle wymigać się od więzienia.
Do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa wpłynął wniosek obrońcy skazanego o wstrzymanie wykonania kary pozbawienia wolności oraz wniosek o odroczenie wykonania kary. Postanowieniem z 13 czerwca 2017 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa XII Wydział Wykonywania Orzeczeń uwzględnił wniosek obrońcy skazanego i wstrzymał wykonanie kary pozbawienia wolności orzeczonej wobec Dariusza K. do czasu prawomocnego zakończenia postępowania - potwierdza warszawski Sąd Okręgowy w piśmie przesłanym Super Expressowi.
Na temat przesłanek, jakie obrońcy Dariusza wskazali jako powód odroczenia kary, pracownicy sądu nie chcą mówić.
Dotyczy obszaru danych wrażliwych, dlatego nie podajemy szczegółowej argumentacji obrony. Samo wstrzymanie wykonania kary wynika ze skierowania wniosku o odroczenie wykonania kary na termin posiedzenia w dniu 8 sierpnia 2017 r. - informuje Anna Ptaszek, rzecznik prasowy ds. karnych warszawskiego sądu.
Jak dowiedział się Fakt, powodem wskazanym przez obrońców Dariusza K. są... liczne nałogi skazanego. Chociaż w sądzie zapewniał, że nie jest narkomanem, tylko od czasu do czasu musiał ćpać z winy byłej żony, teraz kompletnie zmienił strategię. Jego prawnicy przedstawili ponoć dokumenty, z których wynika, że ich klient jest uzależniony od środków odurzających i psychotropowych. Więc nie można go zamknąć zanim nie zakończy, i to z sukcesem, odwyku.
Na razie Dariusz K. ma zapewnioną wolność do 8 sierpnia, kiedy to sąd podejmie decyzję, co dalej. Myślicie, że kiedykolwiek poniesie karę?