Właśnie zakończył się trzeci etap Tour de France, którego liderem został słowacki kolarz Peter Sagan. Dobrze wypadł także Rafał Majka, który do mety dojechał jako dziesiąty. Prowadzenie w całym wyścigu nadal obejmuje Walijczyk Geraint Thomas. Zwycięzca ostatniego etapu, Sagan, cztery lata temu był bohaterem głośnego skandalu, gdy pozując na podium do zdjęć uszczypnął w pośladek jedną z hostess, całującą w policzek zwycięzcę turnieju z pierwszego miejsca. Ponieważ wszyscy fotografowie robili mu wtedy zdjęcia, ujęcie natychmiast trafiło do wszystkich mediów i wywołało burzę. Kolarz za swoje zachowanie pokajał się w nagranym przez niego filmiku.
Wniosków ze skandalu wokół Sagana nie wyciągnął belgijski kolarz Jan Bakelants, który także wystartował w Tour de France. W wywiadzie przed wyścigiem został zapytany o to, co zabierze ze sobą na wolne chwile podczas wyścigu.
Na pewno paczkę prezerwatyw - odpowiedział. Nigdy nie wiadomo, gdzie natknę się na te hostessy z podium.
Bakelants dodał też, że trzy tygodnie na rowerze nie oznaczają dla niego braku seksu, bo "wszędzie są panienki od podium", a do tego jeszcze są filmy porno. Oburzone tym wyznaniem są nie tylko hostessy pracujące przy organizacji najsłynniejszego wyścigu kolarskiego, ale także fani sportowca oraz sam zarząd Tour de France. Ten zgłosił się do zespołu AG2R La Mondiale z żądaniem przeprosin za pogardliwą uwagę i publiczne traktowanie hostess jak darmowych prostytutek dostarczanych przez organizatorów. Jako pierwszy w imieniu kolarza przeprosił jego zespół.
Widzieliśmy ten wywiad i wypowiedzi Jana Balekantsa, który najwyraźniej chciał wypaść zabawnie, ale w tym przypadku jego słowa były bardzo nie na miejscu - powiedział reprezentant drużyny w oświadczeniu dla Reutersa. Przepraszamy organizatorów oraz wszystkich, którzy mogli poczuć się urażeni tymi uwagami.
Bakelants uznał, że interwencja jego zespołu w zasadzie załatwiła sprawę, bo poświęcił jej zaledwie wpis na Twitterze ze zdawkowymi przeprosinami.
Moje najszczersze przeprosiny dla tych, którzy poczuli się urażeni moimi słowami w tak zwanym humorystycznym wywiadzie. Moja wypowiedź była nieodpowiednia.
Sprawa nie jest wcale błaha, gdyż o pracę hostess pozujących na podium ze zwycięzcami walczą modelki z całego świata. Poza podium mają surowy zakaz nawiązywania jakichkolwiek kontaktów z kolarzami, co może się skończyć dla nich natychmiastowym zwolnieniem. "Żart" kolarza może zatem kosztować którąś nie tylko pracę, ale i karierę...