W poniedziałek sensację w polskich mediach wywołało zdjęcie wnuczki Leszka Millera, którym ten pochwalił się na Twitterze. O tym, że były premier ma wnuczkę, która uczy się w elitarnej, angielsko-amerykańskiej szkole wiadomo było od dawna, jednak chyba nikt nie przypuszczał, że dziewczyna jest fanką kolczyków i tatuaży, którymi pokryła znaczną część ciała. Odważne zdjęcia Moniki szeroko komentowano w Internecie, co z pewnością nie zaszkodzi aspirującej modelce w drodze do kariery.
Wszystko zdaje się zresztą iść zgodnie z planem, bo Miller zdążyła już udzielić swojego pierwszego wywiadu w tabloidzie. Jak się okazuje, 22-letnia dziś Monika obecnie studiuje na trzecim roku na jednej z warszawskich uczelni. Jak twierdzi, tatuaże fascynowały ją od wczesnej młodości, jednak sama nie spodziewała się, że tak bardzo ją wciągną.
Moja rodzina zawsze wspierała moje artystyczne pasje, szczególnie dziadek. Kiedy zdecydowałam się na pierwszy tatuaż, nie miałam w planach pokryć nimi większych części ciała - przekonuje w rozmowie z Faktem. Moja pierwsza wizyta w studiu tatuażu sprawiła, że zostałam kompletnie oczarowana tą formą sztuki. Oczywiście zaczęłam się zachwycać modelkami alternatywnymi oraz znanymi tatuatorkami, takimi jak np. Kat Von D.
Jak przyznaje młoda Millerówna, dziadek od początku był przeciwny "zmianom" w jej wyglądzie.
Mój dziadek nie był zadowolony z moich nowych ozdób na ciele, ale zawsze byłam pewna, że ludzi kocha się nie za wygląd, lecz za to, jacy są w środku - tłumaczy modelka. I oczywiście w kwestii dziadka, jak i mojej całej rodziny, miałam rację.
Pomimo młodego wieku Monika jest przekonana, że nigdy nie będzie żałować swojej decyzji.
Nie żałuję żadnego ze swoich tatuaży. Kocham je i szanuje - zapewnia. Traktuję je tak, jakbym się z nimi urodziła. Każdy z nich przypomina mi o jakimś okresie mojego życia, są nie tylko ozdobą, ale także pamiątką.
Przy okazji 22-latka zdradziła, która z licznych ozdób jest jej ulubioną.
Jeden z moich ulubionych tatuaży to serce z imieniem mojego ukochanego pieska Frankie - wyznała wnuczka premiera.
Jak widać, Monika całkiem nieźle radzi sobie z nowo zdobytym zainteresowaniem. Jak myślicie, kiedy zobaczymy ją na ściankach?