Kontrowersje wokół wieku Małgorzaty Rozenek nie ustają, pomimo że ona sama wielokrotnie próbowała udowodnić, że ma do nich "dystans". Pokazała nawet publicznie swój dowód osobisty, który niestety później okazał się falsyfikatem. Choć Małgosia stanowczo zaprzecza, że odmłodziła się metrykalnie o 10 lat, trudno przemilczeć doniesienia jej szkolnych kolegów, którzy twierdzą, że chodzili z nią do liceum w latach... osiemdziesiątych. Na kanwie jednej z takich historii wybuchł zresztą całkiem potężny skandal, kiedy to do mediów trafiło zdjęcie Małgorzaty Kostrzewskiej ze studniówki z 1988 roku.
Przypomnijmy: Wierzyliście w "TVN-owski wiek" Rozenek? MAMY JEJ ZDJĘCIE ZE STUDNIÓWKI z... 1988 roku!
Rozenek zapierała się wówczas twierdząc, że na zdjęciu jest jej... starszy sobowtór, który przypadkowo nazywa się identycznie jak ona. Utrzymywała nawet, że udało jej się spotkać z tajemniczą Kostrzewską, ale niestety tym razem, zwykle wylewna i skłonna do fotografowania wszystkiego w swoim otoczeniu Małgorzata, nie udokumentowała tej sytuacji w mediach społecznościowych. Aby jeszcze skuteczniej przekonać wszystkich o tym, że wciąż jest przed 40-stką celebrytka regularnie korzysta z zabiegów odmładzających. Okazuje się, że jest stałą klientką jednej z luksusowych warszawskich klinik, specjalizujących się w tzw. "anti-agingu", czyli walce z procesem starzenia.
Eksperci kliniki osiągają spektakularne efekty w działaniach mających na celu zatrzymanie, a nawet odwrócenie procesów starzenia - czytamy na oficjalnej stronie ośrodka. Celem twórczyni marki jest wydobycie piękna w sposób naturalny i zrównoważony, przywrócenie wyglądu swoich pacjentów z czasów ich młodości.
Wygląd z młodości Małgonia przywraca między innymi za pomocą "liftingu ultradźwiękami", którego ceny wahają się od trzech do 15 tysięcy złotych, w zależności od obszaru ciała. Zabieg polega na "puszczaniu" wiązek o wysokiej częstotliwości, które głęboko wnikają w skórę, unosząc "kontury twarzy, brwi i powieki" oraz usuwając zmarszczki.
Precyzyjna i skoncentrowana wiązka pozwala dotrzeć do 3 warstw - skóry właściwej, tkanki tłuszczowej i powięzi mięśniowej, co daje wielowymiarowe ujędrnienie i uniesienie konturów twarzy - czytamy w opisie zabiegu. Ultradźwięki stymulują i regenerują zwiotczałe włókna kolagenowe, a tym samym poprawiają owal i kontur twarzy, spłycają fałdy nosowo-wargowe, unoszą brwi oraz powieki górne, niwelują zmarszczki oraz zagęszczają skórę i modelują ciało.
Małgosia musiała chyba dostać od kliniki spory rabat, bo w zamian pochwaliła się na swoim Facebooku, że ultradźwięki to "jej ulubiony zabieg" i próbowała namówić fanki, aby na hasło "Małgosia" także poszły sobie unieść to i owo za jedyne... trzy tysiące złotych.
Pod zdjęciem Rozenek w ręczniku na fotelu zabiegowym wywiązała się dyskusja, w której internauci zarzucili Gosi oderwanie od rzeczywistości.
Większość osób, która Panią śledzi to zwykli ludzie, a ich miesięczna wypłata w wielu przypadkach jest niższa niż ten zabieg - napisała jedna z komentujących.
Tak, a później, że niby sama doszła swoją ciężką pracą do szczupłej i jędrnej sylwetki - oburzył się inny fan. Ściema, wszyscy celebryci oblegają gabinety kosmetyczne i lekarskie a później mówi się, że to geny, lub że samo się dzieje!
"Kto bogatemu zabroni! Ulubiony zabieg! Za trzy tysiące złotych", "Po takim zabiegu zęby przez miesiąc w ścianę. Ktoś jest tu oderwany od rzeczywistości samej za niego nie płacąc" - pisali kolejni.
Jesteście ciekawi, ile takich zabiegów odmładzających musiała przejść Małgorzata, aby wyglądać tak jak obecnie?