Celebryci uwielbiają manifestować w mediach swoją miłość do zwierząt, wiedząc, że to zazwyczaj skutkuje "pozytywnym PR-em" i ociepleniem wizerunku. Słodkie zdjęcia z pieskami i kotkami zamieszczane w serwisach społecznościowych, kolorowe okładki w towarzystwie czworonogów czy wizyty w telewizji z psami to ulubione metody promocji dla wielu celebrytów.
Od paru dni głośno jest o Lenie Dunham i jej pupilu Lambym, z którym aktorka właśnie się rozstała. Okazuje się jednak, że powody, które podaje, nie pokrywają się z opinią schroniska, z którego wzięła psa.
Po czterech latach walki o zmianę zachowania Lamby'ego i pracy nad jego agresją, nie udało się zmienić go ani tresurą, ani za pomocą leków – napisała 31-latka. Lamby zamieszkał w profesjonalnym ośrodku w Los Angeles. W przeszłości doświadczył wiele złego. Kochałam go nawet gdy niszczył mi kanapy.
Zdaniem Roberta Vasqueza, rzecznika schroniska, pies nie miał w przeszłości tak złych doświadczeń, jak przedstawiła je Lena.
Sprawdziliśmy historię Lamby'ego. Nie wiemy, skąd Lena wzięła teorię o "wielu złych doświadczeniach z przemocą". Gdy go od nas zabierała, nie było z nim żadnych problemów. Gdyby naprawdę był agresywny, nie pozowałby tak grzecznie do zdjęć, a przecież wystąpił nawet w sesji dla Vogue'a.
Gdyby naprawdę sprawiał problemy, myślicie, że oddalibyśmy go zajętej gwieździe? Jesteśmy odpowiedzialnym schroniskiem, nie kłamiemy - tłumaczy Vasquez. To dziwne, że zabierała go na wszystkie ścianki i do telewizji, skoro był taki agresywny.
Zachowanie Dunham oburza tym bardziej, że aktorka zdążyła już zaadoptować dwa kolejne psy.
W cudowny sposób wypełniają pustkę po Lambym - napisała na Instagramie. Jej fani nie kryją zdziwienia.
Niewiarygodne. Nie chciałaś sobie dłużej z nim radzić, nie udawaj, że go kochałaś.
Dziewczyno, psy nie są jednorazowego użytku tylko dlatego, że już nie pasują do twojego stylu życia. Zwierzęta nie służą tylko do pozowania na okładkę "Vogue'