Sześć lat temu w rajdzie Ronde di Andora Robert Kubica uległ poważnemu wypadkowi, w wyniku którego bariera, w którą uderzył jego pojazd przygniotła go i zmiażdżyła mu rękę. Lekarze aż siedem godzin próbowali poskładać kości jego dłoni i nogi, ale ich diagnoza nie napawała optymizmem - przepowiadali bowiem, że rajdowiec już nigdy nie zasiądzie za kierownicą bolidu. Choć od tamtej pory Kubica faktycznie nie powrócił do Formuły 1, brał udział w rajdach WRC i ERC. Na początku czerwca media obiegło zdjęcie sportowca w kasku, który w zamkniętych testach na torze imienia Ricardo Tormo pokonał 115 okrążeń bolidem Renault E20 z 2012 roku. Co ciekawe, Robert okazał się nawet lepszy niż Siergiej Sirotkin, trzeci kierowca Renault.
Kubica, który przez ostatnie lata intensywnie rehabilitował rękę nigdy nie zaprzeczał, że wróci do F1. Fani i komentatorzy po czerwcowych testach mają coraz większe nadzieje, że tak się właśnie stanie. O kulisach testów postanowił wypowiedzieć się właśnie Anthony Rowlinson, dziennikarz magazynu F1 Racing , który obserwował Kubicę na torze testowym w Hiszpanii. Dziennikarz stwierdził, że był to "najbardziej fascynujący dzień" jaki przeżył w swoim zawodowym życiu.
Przed ich rozpoczęciem był pewien poziom cichego oczekiwania, ale nikt tak naprawdę nie wiedział, co będzie z Robertem - zdradził w rozmowie ze SkySports. Oczywiście, był przygotowany, Renault pracowało z nim na symulatorze, ale nikt nie miał pojęcia, jak zareaguje, dopóki nie pojawił się na torze.
Dziennikarz przyznaje, że był zaniepokojony jak Polak poradzi sobie w bolidzie, jednak już po pierwszym okrążeniu był pewien, że wypadek nie odebrał mu talentu.
Obserwowałem jego jazdę z garażu i już po jednym okrążeniu można było wyczuć tam atmosferę w rodzaju "O mój Boże, on wciąż absolutnie to ma" - opowiada Rowlinson. Nastąpił moment, w którym zdano sobie sprawę, że pomimo urazów i bardzo długiego, męczącego procesu rehabilitacji, Robert wciąż jest w pełni zdolny do prowadzenia bolidu Formuły 1 z odpowiednią prędkością. W garażu się to czuło.
Anthony jest przekonany, że Kubica może być nadal pełnowartościowym zawodnikiem i w przyszłości znów wygrywać wyścigi.
Od tego momentu znaczenie dnia się zmieniło. Nie chodziło już o to, żeby po prostu posadzić Roberta w bolidzie. Zaczęto jak należy oceniać jego możliwości. Jeśli Renault da mu do dyspozycji auto z 2017 roku, w którym sprawdzi się na tle aktualnych kierowców F1, to według mnie będą musieli przestać zwodzić i robić uniki w tej sprawie - ocenia Brytyjczyk. Prywatny test w Walencji to jedno, jazda pod górkę na festiwalu w Goodwood to drugie, ale jeśli posuną się tak daleko, to znaczy, że oceniają do czego jest zdolny.
Dziennikarz jest także pod wrażeniem tego jak Robert radzi sobie z prowadzeniem auta pomimo nie do końca sprawnej ręki.
Rozmiar obrażeń jest widoczny, gdy rozpina kombinezon i odsłania makabryczną mapę blizn i zagojonych ran, pozostałości po wypadku jak i po licznych operacjach - opisuje redaktor. Ręka jest wiotka za sprawą poważnych uszkodzeń ścięgien oraz tkanek, a rotacja nadgarstka jest ograniczona. Ma jednak tyle siły, by trzymać i skręcać kierownicą, a także zręczności, by korzystać z funkcji sterowania na kierownicy.
Rowlinson uważa, że powrót Kubicy do pełni sportowej formy to jedynie kwestia czasu, a dla wybitnego sportowca również sprawa honoru.
Renault pomogło udowodnić, że Robert Kubica to jeden z największych talentów całego pokolenia kierowców, którego kariera wyścigowa została przerwana kiedy był ich zawodnikiem. Na tyle odzyskał formę po niemal śmiertelnym wypadku, że znów może rywalizować w Formule 1. (…) Nie miejcie żadnych złudzeń, Kubica jest w formie od samego początku jazd samochodem F1 z sezonu 2012, w którym mógł się ścigać pięć sezonów temu. Nie był tu po to, by się sprawdzić czy dowiedzieć się, czy może prowadzić bolid. On wie, że jest gotowy, ale musi to udowodnić sobie i szerszemu światu. Jest coś, co trzeba pomścić - podsumowuje dziennikarz.