Pierwsza edycja Azja Express okazała się dla TVN-u na tyle opłacalna, że stacja postanowiła po raz kolejny wysłać grupę celebrytów do odległego kraju, w którym na własną rękę musieli zdobywać pożywienie, przemierzać autostopem odległe trasy i spać w nietypowych miejscach. Mocnym punktem kolejnego sezonu ma być występ milionerki Joanny Przetakiewicz w parze ze skompromitowanym youtuberem, Łukaszem Jakóbiakiem.
Choć emisja India Express ruszy dopiero jesienią, już znane są pewne szczegóły tego, co zobaczymy na ekranie. Wiadomo, że tym razem uczestnicy pojechali znacznie lepiej przygotowani do wyprawy i gotowi spać w nawet najbardziej nieprzewidywalnych warunkach. Jak podaje Party, zdarzyło im się spędzić noc pod dachem kliniki weterynaryjnej, lepianki, sklepu, opuszczonej szkoły oraz... w klasztorze i mleczarni.
Celebryci poruszali się trasą od Sri Lanki przez południowe Indie do Bombaju, pokonując ponad 2,5 tysiąca kilometrów w kurzu, brudzie i w przypadkowych środkach transportu. Tym faktem szczególnie zachwycona była ponoć mieszkająca na co dzień w luksusie Przetakiewicz, która czuła się jakby grała w filmie akcji.
Czułam się jak Michael Douglas w słynnym dreszczowcu Gra - ogłosiła Joanna. Wystawiona na próbę, nieświadoma tego co wydarzy się za chwilę.
Niektórzy, jak np. Marta Wierzbicka znana z roli Oli w Na Wspólnej i opowiadania o swoich "wielkich ku*wach", wśród ubóstwa przeszli swoistą duchową przemianę.
Zrozumiałam, że mam za dużo wszystkiego: ubrań, kosmetyków, przedmiotów którymi się otaczam, a nawet jedzenia - przekonuje aktorka. W Indiach z musu myłam się co trzeci dzień i chodziłam w dwóch t-shirtach i dwóch parach spodenek, które prałam i nosiłam na zmianę.
Na brak bieżącej wody zdarzało się jednak narzekać szefowej La Manii.
Byłam w stanie znieść wiele, nawet nieregularne mycie się, ale pewnego wieczoru usiadłam i powiedziałam: "jeśli dzisiaj nie umyję włosów to umrę" - żali się milionerka.
Na szczęście zaradny youtuber, z którym była w parze, "zwizualizował" pomoc w postaci wiaderka.
Łukasz chodził po okolicy aż znalazł stare wiadro i je pożyczył. Nabrali do niego wody z ulicznego kranu. Co to było za szczęście, kiedy znaleźliśmy to wiadro! - cieszy się Joanna.
Ponoć zadania bywały tak trudne, że projektantka wolała "przejść pieszo przez rezerwat słoni i tygrysów" niż wykonać jedno z nich. Jak zdradza dwutygodnik, jednym z większych wyzwań dla celebrytów było też żywienie się lokalnym jedzeniem, w tym "specjałami" w postaci robaków oraz... drinków z krowiego moczu.
Wiadomo, że któryś z celebrytów zdobył się na taki krok, jednak do czasu emisji można tylko domyślać się, kto mógł być aż tak zdesperowany.
Na kogo stawiacie?