Od kilku dni sytuacja w kraju znów jest bardzo napięta. Tym razem chodzi o reformę sądów proponowaną przez Prawo i Sprawiedliwość - od poniedziałku w Sejmie trwają burzliwe dyskusje, podczas których dochodzi do przepychanek i awantur. W środę wieczorem emocje sięgnęły zenitu w trakcie trzeciego (ostatniego już) czytania propozycji ustawy. Mimo że opozycja przedstawiła projekt blisko 200 poprawek, zostały one odrzucone... w kwadrans. Ustawa przeszła więc przez komisję sprawiedliwości. Pod koniec posiedzenia miała miejsce także szarpanina o mikrofon posła PiS Stanisława Piotrowicza.
Politycy wciąż nie mogą zapomnieć o wtorkowych słowach Jarosława Kaczyńskiego, który z sejmowej mównicy oskarżył posłów o śmieć swojego brata, Lecha. Emocjonujące wystąpienie i określenia takie jak "zdradzieckie mordy" oraz "kanalie" z pewnością przejdą do niechlubnej historii polskiego parlamentaryzmu. Przypomnijmy: Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata - grzmiał wściekły z mównicy. Zniszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami!
Prezes Prawa i Sprawiedliwości postanowił wytłumaczyć się ze swoich słów w środowym wydaniu programu Gość Wiadomości. Kaczyński zapewnił, że nie żałuje burzliwego wystąpienia, które powtórzyłby raz jeszcze. Być może zrobiłby to "troszkę łagodniej", ale i tak uważa, że nazwanie posłów z mównicy sejmowej "kanaliami" było uzasadnione "imperatywem moralnym":
Powiedziałem wczoraj o moralnej odpowiedzialności, owszem, w twardych słowach. Nie wycofuję ich. Gdyby nie ten krzyk na sali, pewnie bym to zrobił troszkę łagodniej, ale sens byłby ten sam. Nie można przekraczać pewnych granic. Był to imperatyw moralny. Dobrze zrobiłem - powiedział.
Nieustannie wysłuchuję zaczepek i nie reaguję na to. Ale kiedy usłyszałem wczoraj nazwisko swojego brata, doszedłem do wniosku, że pewna miara została przekroczona - dodał. Mój brat nie zginąłby, gdyby był otoczony szacunkiem, jaki należy się prezydentowi.
Jarosław Kaczyński odniósł się także do słów I Prezes Sądu Najwyższego, Małgorzaty Gersdorf, która przypomniała w Sejmie, że suwerenem jest konstytucja. Prezes PiS stwierdził ironicznie, że konstytucja jest tylko "książeczką" i nie może być suwerenem:
No, panie redaktorze, konstytucja to jest taka książeczka. W jaki sposób może być suwerenem? - pytał na antenie.
Na koniec dodał także, że Prawo i Sprawiedliwość nie cofnie się przed zmianami w sądownictwie. Wygląda na to, że to prawda - ostatniej nocy Andrzej Duda odrzucił propozycję spotkania z Donaldem Tuskiem, efektu nie przyniosła także rozmowa telefoniczna z Angelą Merkel.