Dawno w Sejmie nie było emocji na takim poziomie. W zasadzie obrady są kłótnią pomiędzy PiS-em a opozycją, zaś wyniki wszelkich głosowań i decyzje są przesądzone od dawna. Nerwy puszczają wszystkim, nawet w PiS-ie, który kontroluje sytuację. Doszło nawet do tego, że wściekły Jarosław Kaczyński wdarł się na mównicę i zarzucił opozycji, że zniszczyła i zamordowała jego brata... Nawet gdy ochłonął, nie wycofał słów o "zdradzieckich mordach".
Po tym, jak słowa zamieniły się w czyny i przegłosowano zmianę w ustawie o Sądzie Najwyższym, interweniował Donald Tusk, który poinformował na Facebooku, że zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy z prośbą o pilne spotkanie. Polityk ostrzega, że sytuacja w Polsce może zrujnować jej wizerunek i pozycję na arenie międzynarodowej.
W piątek wieczorem Donald Tusk był gościem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, która była wzorem postaci Beatki w Smoleńsku Antoniego Krauze. W wywiadzie z dziennikarką uznaną za wcielenie mediów nieprzychylnych PiS-owi i wyznawcom spisku smoleńskiego przewodniczący Rady Europejskiej skomentował odrzucenie przez prezydenta zaproponowanego spotkania.
Nie miałem zbyt wielkich nadziei. Ale trzeba wykorzystać każdą możliwość, aby pomóc Polsce wyjść z tego zakrętu - powiedział Tusk. Nie chodzi o to, że ktoś ma ochotę karać tutaj polski rząd. To jest ostatnia rzecz, o jakiej ja bym chciał z kimkolwiek rozmawiać.
Na pierwszym miejscu jest to, co dzieje się dzisiaj z reputacją Polski. Od wielu, wielu lat nie mówiono tak źle o Polsce nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Przez 25 lat zbudowaliśmy podwaliny bardzo solidnej demokracji - powiedział polityk i porównał sytuację Polski z USA, gdzie rząd Donalda Trumpa też budzi kontrowersje. Prezydent Trump lubiany przez dzisiejsze władze w Polsce był od początku kadencji w konfliktach prawnych z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Padały nieraz ostre słowa. Ale do głowy mu nie przyszło wywrócić do góry nogami tamtejszy system prawny.
Tusk jest zaniepokojony rolą Jarosława Kaczyńskiego w konflikcie o Sąd Najwyższy, choć nie wyjawił intencji, o jakie podejrzewa faktycznego szefa rządu.
Znam Kaczyńskiego jak mało kto i mam bardzo złe domysły, po co mu to wszystko - powiedział. Dobrze wiem, dlaczego dla Jarosława Kaczyńskiego ta polityczna trauma związana ze Smoleńskiem jest ciągle tak mocna. To, co go bardzo dręczy, stara się przerzucić na innych. Żal mi go jako człowieka. Jako polityka uważam go za coś bardzo złego i niekorzystnego dla Polski.
Były premier przyznał, że sam też uważa starą kadrę z Sądu Najwyższego za problematyczną grupę, ale uważa, że rozwiązanie sytuacji, jakie zaproponował PiS, to zastępowanie jednej patologii drugą i to bardziej dotkliwą.
Wśród sędziów nie znajdują się wyłącznie anioły. Ale to w żaden sposób nie uzasadnia odebrania sądom niezawisłości. To nie jest leczenie dżumy cholerą. To jest leczenie grypy cholerą - zakończył.