Maciej Myszkowski zaczynał karierę w modelingu w pierwszej połowie lat 90. Szybko stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych modeli.
_**To był barwny, kolorowy świat**_ - wspomina z perspektywy czasu w magazynie Flesz. W 1993 roku wygrałem konkurs "Twarz Roku". Poznałem wielu ciekawych ludzi, prowadziłem intensywne życie towarzyskie, studiowałem, zarabiałem pieniądze. Jednak w pewnym momencie praca, z którą byłem kojarzony, zaczęła mi trochę przeszkadzać. Ale przede wszystkim pojawiły się dzieci, zmieniając moje życiowe priorytety**.**
Mimo zachwytu "barwnym światem" modelingu, Maciej postanowił zdobyć prawdziwy zawód. Ukończył studia, został architektem i otworzył własną pracownię w Warszawie.
Od tamtej pory trzymał się na obrzeżach show biznesu. Tak w każdym razie było do czasu, gdy organizatorzy czerwcowego pokazu Warsaw Fashion Week przypomnieli sobie o nim i zaprosili na wybieg. Propozycja trafiła na podatny grunt.
Wybudowałem dom, posadziłem drzewo, mam dzieci. Jestem z tego dumny. Nadszedł czas, abym trochę zajął się sobą - tłumaczy Myszkowski we Fleszu. Ostatni raz byłem na wybiegu w 2005 roku. Kiedy wszedłem na wybieg, znowu poczułem ten zapomniany, ale bardzo przyjemny dreszcz emocji. Obserwuję trendy i widzę, że od pewnego czasu zaczęła się moda na dojrzałość, chociaż nazwę "retroseksualni modele" uważam za okropną.
Tymczasem najstarszy syn Myszkowskiego, Leon, postanowił pójść w ślady taty i trzy lata temu zadebiutował jako model firmy Puma. Zobacz: Syn Justyny Steczkowskiej został modelem! (ZDJĘCIA)
Wprawdzie od tamtego czasu kilkakrotnie zmieniał obszar zainteresowań i obecnie pisze książki kucharskie oraz próbuje zostać "gwiazdą Internetu", cokolwiek to znaczy, Maciej jednak ma nadzieję, że razem z synem pójdą kiedyś w jednym pokazie.
Pojawiło się kilka ciekawych propozycji. Fajnie by było wystąpić w pokazie wspólnie z synem, bo Leon jest dla mnie autorytetem, jeśli chodzi o współczesną modę młodzieżową - ujawnia Myszkowski. Mam z nim dobrą relację. Znam jego kolegów, poznał mnie ze swoją dziewczyną. Zdarza się oczywiście, że się spieramy. Mam problem choćby z tym, że Leon jest zbyt aktywny w mediach. Czasami dochodzą mnie słuchy o głupich rzeczach, które robi. Na szczęście więcej jest chwil, w których jestem z niego dumny.