Historia małego Charliego Garda poruszyła cały świat. Cierpiący na rzadką chorobę mitochondrialną chłopiec nie ruszał się, nie słyszał i prawie nie mógł przełykać. Stan dziecka lekarze uznali za nie dający żadnej nadziei, a specjalistyczne ekspertyzy przekonywały rodziców do zaprzestania podtrzymywania go przy życiu.
Z opinią lekarzy zgodził się sąd oraz Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Charlie miał zostać odłączony od medycznej aparatury 30 czerwca. Z decyzją sądu nie chcieli się jednak pogodzić rodzice chłopca, którzy postanowili walczyć o syna.
Miał być poddawany kolejnym testom i kosztownym badaniom. Rodzicom udało się zebrać ponad 6 milionów złotych, która miała pokryć eksperymentalną terapię. Connie i Chris upierali się przy dalszym leczeniu pomimo zdania medyków, którzy nie dawali żadnych szans na wyleczenie dziecka.
W poniedziałek prawnik reprezentujący Brytyjczyków ogłosił, że rodzice rezygnują z nierównej batalii o życie syna:
Dla Charliego jest już za późno, zbyt wiele czasu nam uciekło, doszło do nieodwracalnych zmian w ciele chłopca i jego dalsze leczenie nie daje szans na powodzenie. To historia gorsza niż grecka tragedia - powiedział Grant Armstrong.
Zawsze będziemy pamiętać, że zrobiliśmy dla niego wszystko, co było możliwe. To wojownik, który podczas swoich 11 miesięcy życia nauczył ludzi więcej niż wielu ludzi przez całe swoje życie. Mam nadzieję, że jest dumny z tego, że walczyliśmy po jego stronie. - powiedziała Connie Yates, mama Charliego w sądzie.
Nie podtrzymywaliśmy go przy życiu dlatego, że nie mogliśmy pogodzić się z jego utratą. Charlie miał realną szansę na wyleczenie. Teraz, niestety, jest już dla niego za późno. Musimy pozwolić mu odejść do aniołków.Mamusia i tatuś bardzo cię kochają. Słodkich snów.
Przed budynkiem sądu na rodziców czekała "Armia Charliego" - grupa osób wspierających rodzinę.
Connie Yates i Chris Gard zadecydowali, że pieniądze uzyskane z crowdfundingowej zbiórki zostaną przekazane na leczenie potrzebujących dzieci.