Na fali popularności mediów internetowych bycie blogerem stało się niemal takim zawodem jak bycie celebrytą. Mimo że na ściankach i imprezach pojawiają się tylko ci najbardziej znani "celebryci sieci", Internet pełen jest "influencerów", którzy zajmują się "polecaniem" określonych (czyli: opłaconych przez sponsorów) usług czy produktów. Najskuteczniejsi "influencerzy" potrafią zarobić kilkaset tysięcy złotych miesięcznie, nie wliczając profitów w postaci darmowych wakacji, kosmetyków, ubrań, sprzętu kuchennego czy samochodów.
O tym, jak wyglądał ostatni ogólnopolski zjazd blogerów SeeBloggers opowiedzieli właśnie jego organizatorzy, Anna i Jakub Zając z portalu fashionable.com. Po tym, co ujawnili, pozostali "influencerzy" raczej już nie będą chcieli chwalić się swoją obecnością w Gdyni.
Okazuje się bowiem, że goście imprezy w większym stopniu niż "nawiązywaniem kontaktów z branżą" byli zainteresowani... wynoszeniem rzeczy ze stoisk sponsorów. Szokującą rozmowę z Anną i Jakubem Zającami przeprowadził Jason Hunt, czyli Kominek, jeden z pierwszych blogerów na polskim rynku.
Mimo że jesteśmy strasznie zadowoleni z tej edycji, to coś nas po prostu zmiażdżyło - zaczyna Ania. Na przykład, i mówmy to wprost, ukradziono dwa nowe telefony ze stanowiska Asus. Są zgłoszone na policję, są kamery. Nówki sztuki, zapakowane, za kilka tysięcy... Na stoisku Siemensa sprzęt używany, który jest dla nich na eventy przeznaczony - malakser, blender... Duka przywiozła ze swoją drugą marką "House and more" przepiękne i drogie rzeczy. Przywieźli meble, które miały tylko stać na zewnątrz. Ktoś się brał za fotel! Fotel z metką. Jednak udało im się powstrzymać złodzieja.
Takim samym powodzeniem co blendery, malaksery, fotele i sprzęt elektroniczny cieszył się wśród blogerów alkohol. Podobno wynoszono go kartonami:
Po imprezie prawie nie zostało alkoholu, ponieważ był wynoszony kartonami. Wiemy też od wolontariuszy, że na drugi dzień były rozmowy komu ile udało się wynieść - dodaje kobieta.
Okazuje się jednak, że wszystko zostało nagrane na kamery monitoringu, a małżeństwo Zająców ma nadzieję, że to skłoni blogerów złodziei do oddania przywłaszczonych rzeczy. W rozmowie z Kominkiem kobieta zasugerowała, że zna tożsamość przedsiębiorczych "influencerów".
Jeżeli ktoś na słucha, kto zrobił coś, co czuje, że było nieodpowiednie, to my nawet najchętniej rozwiązalibyśmy to w ten sposób, że ktoś by to anonimowo odesłał - apeluje. Nie będziemy drążyć, myślę, że marki się zgodzą z nami. Więc jeśli ktoś ma sprzęt przede wszystkim, bo jeśli ktoś dostał coś od marki spoko, sami się cieszymy, że coś tam zyskaliście, ale jeśli ktoś wynosił kosmetyki kartonami, to wiedzcie, że marka kartonów nie rozdawała. To było na stanowisku dla marki.
Mąż Ani dodał, że takie sytuacje najczęściej rozgrywają się już po zamknięciu oficjalnej części imprezy, za jej kulisami.
Organizatorzy zdradzili też, że jeden z zaproszonych celebrytów zażądał prywatnej ochrony (!), ale odradzono mu tego. Dodajmy, że zaproszonymi "VIP gośćmi" byli m.in.: Maja Sablewska i Olivier Janiak.
Jak twierdzą blogerzy, podobno niektórzy chwalili się nawet swoimi zdobyczami na Instagramie.
Widzieliście ostatnio jakiś blender lub fotel z metką, którymi ktoś chwalił się w sieci? Piszcie śmiało na donosy@pudelek.pl, pomożemy Ani i Kubie wyłapać złodziei.