Wypowiedzi i zachowania Donalda Trumpa wzbudzają wiele kontrowersji. Polityk słynie z ksenofobicznych i szowinistycznych opinii, których nie wstydzi się publicznie wygłaszać. Środowiska feministyczne nie mogą mu darować pogardliwego stosunku do kobiet, w tym własnej żony, Melanii, która wygląda na zastraszoną i zdominowaną.
W 2005 roku w programie telewizyjnym obecny prezydent przechwalał się w wulgarny sposób jak próbował uwieść mężatkę, opisując, że "mocno się do niej dobierał". Ponadto Trump lubi podkreślać, że każdą kobietę może "złapać za ci*ę". Nie miał też oporów przed wytknięciem Hillary Clinton rzekomej oziębłości seksualnej, która miała doprowadzić jej męża do zdrady ze stażystką. "Skoro Hillary nie potrafi zaspokoić męża, to jakim cudem zaspokoi Amerykę?" - zapytywał, wyraźnie zadowolony z użytej przez siebie metafory.
Nic dziwnego, że aktywistki na rzecz równouprawnienia często publicznie komentują wypowiedzi Trumpa, pokazując w ten sposób swój sprzeciw wobec nietolerancji i stając w obronie obrażanych obywateli.
Kilka dni temu sporo kontrowersji wywołało oświadczenie Trumpa w sprawie osób transseksualnych, którym postanowił zabronić służby w amerykańskiej armii.
Po konsultacji z moimi generałami oraz ekspertami wojskowymi proszę o przyjęcie do wiadomości, że rząd USA nie będzie akceptował ani pozwalał osobom transpłciowym na służbę w armii USA w jakimkolwiek charakterze - ogłosił prezydent.
Republikanin argumentuje swoją decyzję tym, że jego zdaniem osoby transseksualne mogłyby swoimi operacjami obciążyć armię na wielu płaszczyznach, co mogłoby nawet doprowadzić do przegrania wojny.
Nasze wojsko musi być skoncentrowane na zdecydowanym i przytłaczającym zwycięstwie i nie może być obciążane ogromnymi kosztami medycznymi oraz przerwami w służbie, które spowodowałyby osoby decydujące się na te zmiany - zawyrokował 71-latek.
Wypowiedź Trumpa natychmiast spotkała się z reakcją wielu gwiazd takich jak Kim Kardashian, Demi Lovato, Ellen DeGeneres, Lena Dunham czy Ariana Grande.
Ostro skomentować postanowiła ją zwłaszcza Lady Gaga, która słynie z bycia "ikoną gejów" i walki o równe prawa osób z mniejszości seksualnych. Piosenkarka na Twitterze stwierdziła, że w społeczności ludzi transpłciowych jest wiele silnych i odważnych osób, które mogłyby przysłużyć się krajowi.
Twoja wiadomość zagraża życiu ludzi w całych Stanach Zjednoczonych i poza granicami, którzy dzielnie służą naszemu narodowi - zarzuca prezydentowi wokalistka. Badania mówią, że przynajmniej połowa uczniów szkół średnich, studentów i młodych pracowników rzadko lub nigdy nie rozmawia o swoich problemach z kimkolwiek.
Wielu z tych młodych ludzi to transseksualiści, cierpiący każdego dnia przez dokładnie takie same rodzaje izolacji społecznej, do których zachęca twoja wiadomość.
Następnie Gaga próbowała wywołać u polityka refleksję, przytaczając alarmujące dane statystyczne.
Czy zdajesz sobie sprawę, że 45 procent osób w wieku 18-24 z grupy, o której dziś wspomniałeś, próbowało popełnić samobójstwo? - pyta artystka.
Wypowiedź piosenkarki spotkała się z entuzjastyczną reakcją fanów, którzy przyłączyli się do krytyki prezydenta. Niektórzy z nich pisali nawet, że gdyby Gaga brała kiedyś udział w wyborach, oddaliby na nią swój głos.
Myślicie, że byłaby lepszym prezydentem niż Trump?