Natalia Sikorska to polska "modelka", o której wprawdzie w kraju mało kto słyszał, ale właśnie zyskała rozgłos w brytyjskich mediach. Chyba jednak nie o takim rodzaju sławy marzyła, bowiem pisze się o niej w kontekście... kradzieży, na której przyłapano ją w luksusowym domu towarowym Harrods. 28-latka próbowała wynieść markowe rzeczy o wartości prawie tysiąca funtów - kurtkę Markusa Lupfera, parę butów Claudie Pierlot, torebkę Pinko oraz... srebrny nóż. Całość kosztowała dokładnie 959,59 funtów, czyli ponad 4500 złotych. Natalia jednak nie zamierzała płacić za luksusowe "zakupy". Kiedy ochrona sklepu zorientowała się, że ma do czynienia ze złodziejką, natychmiast podjęła kroki. Sprawę błyskawicznie przekazano do sądu w Westminster, który odstąpił jednak od wymierzenia kary. Jako okoliczność łagodzącą uznano fakt, że Sikorska przyznała się do winy oraz to, że jest studentką miejscowego uniwersytetu.
Jesteś w tym kraju od niedawna i studiujesz na tutejszym uniwersytecie. Z pewnością jesteś więc inteligentną kobietą o znacznych talentach - wydedukował sędzia Grant McCrostie.
Sąd próbował uzmysłowić Polce, że nie warto marnować sobie życia dla markowej torebki i butów.
Okradanie każdego sklepu, w tym Harrodsa jest naganne. Takim zachowaniem ryzykujesz swoją przyszłość - ostrzegł studentkę McCrostie. Jednak ze względu na to, że od razu przyznałaś się do winy i masz potencjalnie dobre widoki na przyszłość, potraktujemy tę sprawę łagodniej niż powinniśmy.
Złodziejce nakazano zapłatę 85 funtów kosztów sądowych oraz 20 funtów składki na Fundusz Pomocy Ofiar Pokrzywdzonych Przestępstwem. Sędzia warunkowo odstąpił od wymierzenia kary na okres 12 miesięcy. Zaznaczył jednak, że jeśli w tym czasie Sikorska popełni jakiekolwiek wykroczenie, konsekwencje będą nieuniknione.
Dostajesz od nas szansę, nie zmarnuj jej i trzymaj się z dala od kłopotów - polecił.
28-latka przeprowadziła się do Londynu w 2014 roku i początkowo pracowała jako recepcjonistka. Rok później zaczęła studia na kierunku "zarządzanie w biznesie i ekonomia". Obecnie pracuje jako menadżerka do spraw rozwoju biznesu u jednego z producentów napojów. Dorabia także jako tłumaczka.
W Polsce z kolei studiowała psychologię na Uniwersytecie Warszawskim i współpracowała jako pośredniczka sprzedaży z wieloma luksusowymi markami, takimi jak Saint Laurent Paris, Globe Trotter i Hugo Boss. Trudno zatem uwierzyć, że nie było jej stać na zakupy o wartości 4500 złotych. Jeśli jednak przyczyną jej zachowania była na przykład kleptomania, to może jej być wyjątkowo trudno dotrzymać postanowień zwolnienia warunkowego. Przy ponownej "wpadce", jej "świetlana przyszłość" i "rozliczne talenty" mogą się bezpowrotnie zmarnować.