Hanna Lis po roku od pechowej rozmowy, w której wyznała, że program Azja Express przemienił ją wewnętrznie do tego stopnia, że kupiła buty za 60 złotych, zdecydowała się udzielić Vivie kolejnego wywiadu. Tym razem przekonuje, że macierzyństwo jest powołaniem każdej kobiety. I każda chce mieć dzieci, a te, które uważają, że nie, są w błędzie i będą tego strasznie żałowały.
Przypomnijmy: Hania Lis zwierza się w "Vivie": "Wyjazd do Azji bardzo mnie zmienił. Kupiłam buty za 60 ZŁOTYCH"
Związek bez dzieci też, jej zdaniem, nie jest prawdziwym związkiem. Dlatego niezbyt dobrze zapamiętała swojego pierwszego męża, Roberta Smoktunowicza. Wprawdzie spędzili razem ponad dziewięć lat, jednak zdaniem Hani to się nie liczy.
Gdy kobieta nie ma z mężczyzną dzieci, po prostu wymazuje go z pamięci - wspomina wywiadzie. Najszczęśliwsze w moim życiu były dwa momenty: 21 stycznia 1999 roku i 24 stycznia 2001 roku. I dziewięć miesięcy wcześniej w obu przypadkach. Zawsze chciałam być matką, więc nie ma mowy o przypadku. Jeśli pytasz o to, czy ciąże były zaplanowane - nie, nie były, ale były euforycznie powitane, a potem cholernie ciężko wywalczone. Julkę prawie straciłam w trzecim miesiącu, Anię w piątym. To, że dotarłam do końca pierwszej i drugiej podróży to był cud. Cud medycyny i natury, wymodlony, wystarany, wykarmiony największą miłością. Po urodzeniu Julki usłyszałam, że zdiagnozowano u mnie ciężką postać endometriozy,nie wstydźmy się tego słowa, po prostu leczmy ją, i że już nigdy nie zajdę w drugą ciążę. A ja bardzo chciałam mieć drugie dziecko. Sama jestem jedynaczką i zawsze brakowało mi rodzeństwa. Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Nie zamieniłabym jej na gwarancję spokojnego życia w telewizji, korpo czy spożywczym. Nigdy w życiu. I wam, dziewczyny, też nie radzę. Łatwo przegapić moment, szybko "późno" zmienia się w "ZA późno".
Niestety, związek z ojcem dwóch ukochanych córek, Jackiem Kozińskim, też nie przyniósł Hani szczęścia. Dopiero małżeństwo z mężem byłej najlepszej przyjaciółki, Kingi Rusin, okazało się udane. Przynajmniej na początku, bo ostatnio sporo kwestii ich różni. Do tego stopnia, że nie byli w stanie wytrzymać w jednej redakcji. Gdy Hanię po raz kolejny zwolniono z TVP, Tomasz Lis zaproponował jej pracę w swoim portalu Na Temat. Niestety, wytrzymała tam niecały tydzień, a potem musiała odreagować stres żebrząc o nocleg i podwiezienie na ulicach Wietnamu, z ekipą TVN-u.
W najnowszym wywiadzie dziennikarka sugeruje jednak, że między nią i Tomkiem wszystko się świetnie układa.
Jesteśmy zwierzętami stadnymi, jestem o tym przekonana. Ja na pewno jestem, więc tak - mężczyzna jest mi potrzebny do życia - ujawnia Lisica. Wracasz do domu, masz z kim pogadać, do kogo się przytulić, kochać się, z kim zjeść, pośmiać się, pokłócić niekiedy, a nawet kiedy ci się nic nie chce i jesteś zdołowana, po prostu wspólnie pogapić się w sufit. Dobry związek uskrzydla i dodaje sił. Nie ma nic piękniejszego niż móc przyglądać się sobie w oczach drugiego, kochającego człowieka.
Niestety, jak to się czasem zdarza, sukcesy w życiu osobistym nie idą w parze z tymi w życiu zawodowym. Lisica potwierdziła krążące od miesięcy plotki, że nie będzie drugiego sezonu jej autorskiego programu Bez planu. Czyli nie zostanie Makłowiczem w wersji blond.
Miałam spore obawy związane z wystąpieniem w reality show. Szefowie stacji zaproponowali mi więc, dla równowagi, zrobienie programu w TVN Style. Podróże i kulinaria to moja druga po polityce pasja, w w TVN Style dostałam wolną rękę - wspomina w wywiadzie. Mogłam sobie sama wymyślić program. No i wymyśliłam Bez planu. Kuchnia - tak, ale pokazana w szerszym kontekście: kulturowym, historycznym, niekiedy nawet politycznym. Taki był mój plan, ale chyba nie do końca okazał się kompatybilny z planem stacji typowe lifestylowej, w dodatku niewielkiej, a więc niedysponującej dużymi budżetami. A ten program był pieruńsko drogi. Poza tym przez dziewięć miesięcy żyłam na walizkach, w domu byłam rzadko widywanym gościem. Chyba się wszyscy trochę przeliczyliśmy, w każdym razie ciąg dalszy nie nastąpi.
Żałujecie?