Na pomysł nakręcenia filmu, poświęconego życiu i karierze Anny Przybylskiej, Radosław Piwowarski wpadł tuż po jej śmierci w październiku 2014 roku. Jak ujawnia w wywiadzie dla Vivy, poruszyła go szczera i autentyczna rozpacz ludzi, żegnających jedną z najpiękniejszych polskich aktorek, która odeszła w wieku zaledwie 36 lat, u szczytu kariery.
Dla mnie to był szok, zwłaszcza gdy zobaczyłem, ile ona znaczyła dla ludzi - wyjaśnia reżyser. To moje filmowe dziecko, kumpela, fajna dziewczyna. A raptem miasto całe na biało, ludzie stoją i płaczą. Policja zatrzymuje ruch, wojsko salutuje. Nigdy tak na nią nie patrzyłem, a wtedy dotarło do mnie, że na naszych oczach narodził się mit, bo młodo umarła.
Jednak kiedy krótko po pogrzebie ujawnił swoje plany nakręcenia filmu Gwiazda, nie spotkał się z entuzjazmem. Rodzina Przybylskiej uznała, że jest na to o wiele za wcześnie, zaś w show biznesie nie brakowało opinii, że nieco zapomniany reżyser próbuje wypromować się na tragedii przedwcześnie zmarłej aktorki. Piwowarski postanowił dalej pracować nad filmem, tylko mniej o tym opowiadać. Niestety, nerwy puściły mu, gdy wiosną tego roku przygotowania do filmu utknęły w martwym puncie.
W zasadzie nie wiadomo, kto jest za to odpowiedzialny. Mama Przybylskiej ostatnio zapewniała, że cała rodzina ma do Piwowarskiego pełne zaufanie i chętnie z nim współpracują: Film o Przybylskiej jednak powstanie? "Wciąż trwają prace nad ostatecznym scenariuszem"
Zaś partner zmarłej aktorki zdementował plotki, jakoby zablokował prace nad scenariuszem, bo nie spodobały mu się pewne sceny. Piwowarski wyznaje, że sam się już w tym pogubił.
Uczciwie mówię,że nie wiem. Naprawdę nie wiem, miało się wyjaśnić kilka dni temu, ale do dziś się nie wyjaśniło. Wszystko jest bardzo zagmatwane. Z rodziną mam dobry kontakt. Krysia, mama Ani, jest super - mądra, dowcipna, bezpośrednia - wspomina reżyser w rozmowie z Krystyną Pytlakowską. Ona mi powiedziała: "Odmalowałeś Ankę jak żywą". Z Jarkiem spotkałem się niedawno. Rozmawialiśmy dwie i pół godziny. To naprawdę świetny facet i bardzo przystojny. Na pewno będzie mi trudno znaleźć kogoś, kto zagra Bieniuka, bo tak przystojnego aktora w Polsce nie ma. On nigdy nie grał, nie wiadomo, jakby się odnalazł na planie. Ale może warto spróbować?
W scenariuszu zacytowałem nawet jego zdanie o tym, jak nad ich związkiem wisiał kryzys i Jarek przygotował sobie na kartce wszystkie żale, jakie miał do Ani. A ona przyszła na rozmowę i od razu rzuciła mu na kolana test ciążowy, mówiąc: "To naprawdę potrafisz". Wtedy zrozumiałem, że - nie wiem, kto, producenci? - chcą, bym zrobił film o "Annie Boskiej", która nie klnie, nie jada kaszanki, nie dostaje ode mnie bułki w nagrodę za dobrze zagraną scenę. Kiedy rano na plan przywożono kanapki, odkładałem dla Ani i dla siebie najlepsze - z serem i wędliną, żeby inni ich nie podprowadzili. A jak kończyliśmy pracę, mówiłem: "No to masz bułeczkę". A teraz ktoś powiedział, że Przybylska nie pracowała w filmie za bułki. Wymyśliłabyś coś takiego? Widzisz, ja ją mało znałem wtedy, kiedy już była z Jarkiem i mieli dzieci. Może się zmieniła? Może już nie używała słowa na "k", może nie jadła garmażerki? Ja chciałem pokazać ją taką, jaka była: szczerą, uroczą dziewczynę. W każdym razie zarzuty do scenariusza miałem dostać na piśmie, ale nie dostałem.
Wybierzecie się do kina na film o życiu Anny Przybylskiej? O ile powstanie...
_
_