Sukcesy Justyny Kowalczyk w sporcie stały się prawdziwym dobrem narodowym po tym, jak zaczęła odnosić spektakularne zwyciężać w biegach narciarskich. Kowalczyk, która ustępuje jedynie Norweżce Marit Bjørgen, wielokrotnie wyznawała w wywiadach, czym przypłaciła swoje medale:
Sportsmenka udzieliła ostatnio wywiadu portalowi Sport.pl, w którym wróciła do tematu swojego zdrowia - również tego psychicznego:
Cały czas słyszę: dlaczego ja jeszcze biegam? Przecież nie wygrywam? Ale ja nigdy nie biegałam dlatego że wygrywałam. Wiele osób mi mówi, że złagodniałam. Przymykam oko na wiele rzeczy. Ludzie się mnie boją, ale to chyba rykoszet z dawnych czasów. Ale to kwestia urody - jak się nie uśmiecham, to mam srogą twarz.
Przyznała też, że jej publiczna walka z depresją pomaga dziś innym:
To była forma wołania o pomoc, wszyscy na mnie patrzyli. Przychodzą do mnie obcy ludzie po rady. Wciąż nie zasypiam bez leków nasennych i to mocnych. Ale teraz przyszedł czas, żeby już chociaż nie było widać tego umartwienia. Ludzie zawsze będą oceniać po swojemu, żyje z tym paręnaście lat.
Dodała też, że sława bywa męcząca:
Nie dogodzisz wszystkim. (...) Byłam niedawno w ZOO pierwszy raz w życiu. A ludzie mnie pytają: pani Justyno, jak pani może nie być teraz na treningu?