Tegoroczne wakacje upłynęły Robertowi Janowskiemu na walce o korzystny kontrakt z TVP, którą on osobiście nazywa „walką o honor”. Jest w tym raczej osamotniony, bo większość Polaków podejrzewa, że jednak chodziło o pieniądze.
Awantura wokół prowadzonego przez Janowskiego programu Jaka to melodia rozpoczęła się z czerwcu. Jacek Kurski, rozgrzany udanym zniszczeniem Festiwalu Opolskiego, postanowił pójść za ciosem i zrujnować jeszcze coś. Padło na teleturniej emitowany w niezmienionej formie od 19 lat i gromadzący stałą, ponad dwuipółmilionową widownię.
Prezes TVP uznał go jednak za zbyt mało patriotyczny. Dlatego podjął decyzję, by zadłużona telewizja publiczna wydała pieniądze, których nie ma, na odkupienie licencji od Media Corporation i wprowadziła do programu pieśni patriotyczne.
Niestety, Janowski, prowadzący program od blisko dwudziestu lat, nie był zachwycony pomysłem i zapowiedział, że w tej sytuacji rozwiąże swoją współpracę w TVP i zacznie pisać wiersze: Robert Janowski odchodzi z "Jakiej to melodii", bo Kurski chce wprowadzić PIOSENKI PATRIOTYCZNE? "Doszedł do wniosku, że musi odejść"
Ta wiadomość rozgrzała chętnych, by wskoczyć na jego miejsce, między innymi Rafała Brzozowskiego i Jacka Borkowskiego, który granice obciachu przekroczył już w Szopce Noworocznej. Przez chwilę pojawiła się plotka, jakoby Barbara Kurdej-Szatan chciała wcisnąć do show swojego męża, Rafała, ale zaprzeczyła im sama aktorka, dając do zrozumienia, że ona sama też zbiera się do odlotu.
Ostatecznie Janowski dogadał się z Kurskim, po czym udzielił wywiadu magazynowi Party, w którym tłumaczy, że poświęcił się dla widzów. Robert nie odmówił też sobie przyjemności, by przy okazji wyśmiać swojego rywala, Brzozowskiego.
Wokół słyszałem różne opinie i rady typu "Nie daj się!" czy "Honor jest najważniejszy". Ale też głosy od "Oglądamy ten program od początku, proszę nam tego nie robić", aż po "Włączamy Jedynkę tylko dla Melodii". Wtedy, po rozmowach z ludźmi, zrozumiałem, że ten teleturniej jest i zawsze był dla wszystkich, bez względu na wiek, płeć i poglądy. W trakcie tych miesięcznych negocjacji miałem wyjątkową sytuację, której długo nie zapomnę. Podczas mojego koncertu podeszła do mnie starsza pani, wzięła moje ręce w swoje dłonie i ze łzami w oczach zapytała: "Panie Robercie, i co ja teraz zrobię?". Ta sytuacja ruszyła mnie chyba najbardziej - wspomina Robert, po czym subtelnie wbija szpilę konkurentowi. Rafał Brzozowski stoi już w blokach startowych od dobrych paru lat. Co roku "w tajemnicy" zgłaszał swoją kandydaturę, chcąc mnie wysłać na emeryturę, ale telewizja nie jest taka duża, wszyscy się znamy, dochodziło to do mnie i czułem ten oddech na plecach. Czy oglądałbym? Pewnie zobaczyłbym z ciekawości, jak robie radzi. Albo nie radzi…