W ostatnim czasie, przy okazji 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, głośniej zrobiło się o sprawie żyjących jeszcze powstańców, których obecna sytuacja materialna często jest dramatycznie trudna. Wielu z nich żyje w urągających godności warunkach i nie ma pieniędzy na podstawowe artykuły czy leki. Temat szczególnie mocno nagłośnił na swoim profilu Filip Chajzer, który od kilku tygodni apeluje o wpłaty na rzecz żyjących jeszcze bohaterów. Sam zresztą spłacił dług komorniczy jednego z nich - pana Zdzisława o pseudonimie "Ryś".
Liczba osób, którym należy pomóc jest duża, a zwiększyła się jeszcze po wprowadzeniu tzw. ustawy dezubekizacyjnej z 16 grudnia 2016 roku. Zakłada ona, że "każdy funkcjonariusz, który choć przez jeden dzień służył w formacjach uznanych za "wspierające totalitarne państwo" będzie miał obniżoną emeryturę, a jej kwota nie będzie mogło przekroczyć średniej emerytury w ZUS. Niezależnie od tego, co robił funkcjonariusz i jakie są jego zasługi dla państwa polskiego po 1990 roku, może dostać świadczenie jedynie od 1000 zł do około 2000 złotych".
W związku z nową, wzbudzającą kontrowersję ustawą do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło już około 1100 skarg. Autorem jednej z nich jest 95-latek, który pisze, że jest "jednym z ostatnich powstańców" i ma ogromny żal za to, jak potraktował go obecny rząd.
_**Pod koniec życia za przelaną krew dla Polski, za pracę zawodową i społeczną zostałem nagrodzony dezubekizacją. Czuję się tak, jakbym został spoliczkowany**_ - pisze zrozpaczony mężczyzna.
Powstaniec wspomina w swoim liście ojca, który walczył z bolszewikami i zginął w obozie koncentracyjnym w Mauthausem. Z kolei on sam służył jako żołnierz AK w "dywizjonie 1806".
W czasie Powstania Warszawskiego walczyłem w batalionie "Ruczaj". Zostałem ciężko ranny na polu walki. Później był lazaret dla jeńców wojennych w Zeithain, długie 5-miesięczne leczenie i Stalag IV B w Muhlbergu - wylicza.
Po wojnie mężczyzna ukończył medycynę i pracował w szpitalu, gdzie jak sam twierdzi, "uratował życie około 500 chorym".
Ze względu na pogarszający się stan zdrowia przyjął posadę lekarza w przychodni MSW gdzie przepracował 10 lat.
Byłem głęboko przekonany, że każdy lekarz powinien leczyć ludzi bez względu na ich pochodzenie, czy też na ich poglądy polityczne - tłumaczy autor listu.
Powstaniec za swoje zasługi został odznaczony Medalem za Zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy AK i nie może zrozumieć, w jaki sposób nagle stał się "wrogiem kraju".
Niezgodnie z dwoma zasadami prawa, poddany zostałem odpowiedzialności zbiorowej i tzw. dezubekizacji. A j**a nawet nie należałem do PZPR ani do żadnej pokrewnej partii**_ - oburza się emerytowany lekarz. _Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ciągle jestem w Polsce wrogiem. Najpierw byłem żołnierzem AK, "zaplutym karłem reakcji" i osobistym wrogiem towarzysza Bieruta i Stalina, a teraz jestem wrogiem Narodu i osobistym wrogiem, ale czyim?
Potraficie odpowiedzieć na to pytanie?