Kayah nigdy nie ukrywała tego, że nie po drodze jej z polityką prowadzoną przez Prawo i Sprawiedliwość. Regularnie uczestniczyła w manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, a w Czarnych Marszach broniła prawa kobiet do nierodzenia dzieci z gwałtów lub ciężko chorych, o których wiadomo, że umrą w męczarniach krótko po narodzinach.
Jej poglądy rozmijają się więc mocno z opinią prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który uważa, że kobiety powinny rodzić umierające dzieci po to, by można było je ochrzcić.
Za karę piosenkarka znalazła się na "czarnej liście" Telewizji Polskiej - tej samej, o której Jacek Kursk twierdzi, że nie istnieje.
Jakoś tak jednak wyszło, że chociaż TVP idzie w zaparte, że nie dzieli artystów na sorty, to Kurski wolał odwołać festiwal w Opolu niż zobaczyć Kayah na scenie.
Nie miał zresztą specjalnie innego wyjścia, bo po rezygnacji Kayah, Katarzyny Nosowskiej i zespołu Dr Misio, artyści zaczęli mu odmawiać jeden po drugim. W końcu prezes TVP odkrył, że na scenie mogą pojawić się co najwyżej Jan Pietrzak, Zenon Martyniuk i Tercet Egzotyczny, a co gorsza, w międzyczasie odmówił współpracy zniechęcony brakiem profesjonalizmu prezydent Opola.
W ten sposób Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu nie odbył się po raz drugi w powojennej historii Polski. Pierwszy raz był w stanie wojennym.
W najnowszym wywiadzie dla magazynu Playboy Kayah nie szczędzi gorzkich słów politykom PiS-u, którzy, jej zdaniem, podzielili naród tak skutecznie, jak dawno się nikomu nie udało. Artystka sugeruje, że Polacy wcale tacy nie są, tylko zostali zmanipulowani. A nawet "wyprano im mózgi".
Jest to bardzo smutne zjawisko. Wiem, że jest wynikiem prania mózgu i manipulacji, bardzo przemyślanych taktyk - diagnozuje ponuro. Dla mnie kluczem jest miłość, szacunek i empatia. Można się nie zgadzać, ale nie trzeba sobie skakać do gardeł i napuszczać jednych na drugich. Jesteśmy jednością. Nasz dom, podwórko, kraj, planeta, to jeden organizm. Łódka, którą płyniemy wspólnie. Jeśli jest w niej dziura, choć nie po twojej stronie i tak możesz być pewny, że wleje się woda, która prędzej czy później łódkę zatopi.
Wydaje się nam, że ban w Telewizji Polskiej właśnie został jej przedłużony dożywotnio.