Były premier, a obecny szef Rady Europejskiej, nikogo w naszym kraju nie pozostawia obojętnym. Zwolennicy i przeciwnicy próbują się na nim wybić - nie wiadomo komu wychodzi to żałośniej. Córka Donalda, Kasia ocieplała ostatnio jego wizerunek z pomocą wnuczka, ale na zdjęciu Tusk wyglądał jakby, opieka nad chłopcem było wyjątkową udręką. Po publikacji pojawiło się też mnóstwo memów:
Memem został też były mąż Beaty Pawlikowskiej i naczelny hejter poprzedniej władzy - Wojciech "Zdjęcie za Ojcze Nasz" Cejrowski. Kiedy niewybrednie próbował obrazić Tuska, obraził też swoją ukochaną Ojczyznę z której uciekł do USA. Fakt ten nie przeszkadza mu uchodzić za eksperta TVP do bieżących spraw Polski:
Teraz "dobra zmiana" ma powód, by nie lubić Tuska jeszcze bardziej. Niedawno pojawiły się bowiem wyliczenia dotyczące jego imponującej emerytury. W związku z piastowanym europejskim stanowiskiem Donald uzyskałby do niej prawo już za dwa lata, w wieku 62 - a nie jak w Polsce - 65 lat.
To jednak dopiero początek wyliczeń, bo jeśli nie zdecydowałby się na kontynuowanie politycznej kariery, dostawałby miesięcznie 2/3 doczasowych 125 tysięcy złotych. 80 tysięcy złotych miesięcznej emerytury wcale nie brzmi źle, zwłaszcza, że w skali roku daje ponad 960 tysięcy złotych!
Przez miesiąc mógłby więc żyć wyłącznie na jagodach goji od Ani Lewandowskiej, bo kupiłby grubo ponad trzy tysiące opakowań.
Jak wyglądałaby jego pensja w polskich warunkach?
Jako premier podczas dwóch kadencji zarabiał "marne" 18 tysięcy złotych, czyli równowartość tylko niespełna 700 opakowań zdrowych jagód. Gdyby natomiast z sukcesem zdecydowałby się zostać "Nowym Adrianem" i wygrać wybory prezydenckie, za miesięczną pensję 20 tysięcy złotych kupiłby niewiele więcej, bo 776 opakowań.
Wygląda więc na to, że powrót do Polski okazałby się dla niego zupełnie nieopłacalny. Czy Donald Tusk powinien mimo wszystko zdobyć się na polityczny "wolontariat" w Polsce?