Edyta Górniak ani jej syn, 13-letni Allan od trzech lat, czyli odkąd Dariusz K. wsiadł naćpany do swojego luksusowego BMW i śmiertelnie potrącił kobietę na pasach, nie mieli z nim kontaktu.
Stało się to zresztą powodem awantury między Edytą i jej byłymi teściami, którzy wbrew jej woli, ignorując zalecenia psychologa, opiekującego się Allanem, uparcie próbowali przemycić dziecko na widzenie z ojcem-kokainistą. Piosenkarka, chcąc chronić syna, odcięła go od dziadków. Od tamtej pory państwo Krupa procesują się z nią o ustalenie kontaktów z wnukiem.
Ostatnio do ich roszczeń wobec Edyty dołączył się były mąż. Wprawdzie Dariusz K. od kilku miesięcy przebywa na wolności, wypuszczony z aresztu za kaucją i zdążył nawet opalić pośladki na Mazurach, to jakoś nie znalazł czasu, by skontaktować się z synem. Okazało się, że woli, by zrobił to za niego sąd. Podobno takie sprytne rozwiązanie doradzili mu jego prawnicy. Skazani, mający małoletnie dzieci, mogą liczyć na częstsze przepustki.
W tej sytuacji Edyta, być może, trochę żałuje, że nie pozbawiła byłego męża praw rodzicielskich do Allana, kiedy jeszcze był na to czas. Za to postanowiła ubiegać się o kościelne orzeczenie nieważności zawartego z Dariuszem małżeństwa. Proces, popularnie, choć błędnie nazywany "rozwodem kościelnym" to długotrwała i męcząca procedura, zaś jej efekty są niepewne. Jednak, jak donosi tygodnik Rewia, piosenkarka omówiła sprawę z zaprzyjaźnionym księdzem, który pocieszył ją, że są szanse.
Edyta była na szczerej rozmowie u księdza ze swojej ulubionej parafii w Warszawie - ujawnia znajomy Górniak. Ksiądz stwierdził ponoć, że są podstawy do rozpoczęcia takiego procesu. Odbyło się już nawet spotkanie z księdzem z sądu biskupiego. Edyta ma wzór pisma, które musi napisać i listę niezbędnych dokumentów. Ma nadzieję, że jej się uda. Zależy jej na unieważnieniu małżeństwa, bo nie czuje, by cokolwiek ją łączyło z byłym mężem. Jest ojcem jej dziecka, ale ani ona ani Allan nie mają i nie chcą z nim mieć kontaktu.
Przypomnijmy możliwe tytuły nieważności małżeństwa. Na pierwszy rzut oka wygląda, że Dariusz K. może spełniać więcej niż jeden.
- wystarczający brak używania rozumu - habitualny (niedorozwój lub uszkodzenie mózgu) lub aktualny (odurzenie lub zamroczenie);
- poważny brak rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków psychicznych (zaburzenia osobowości, choroby psychiczne; niedojrzałość),
- niezdolność natury psychicznej do podjęcia i wypełnienia obowiązków małżeńskich;
- brak minimalnej wiedzy na temat małżeństwa;
- błąd co do osoby - błąd co do tożsamości fizycznej lub przymiotu rozciągniętego na osobę;
- błąd co do przymiotu osoby - bezpośrednio i zasadniczo zamierzonego przez zgodę;
- podstępne wprowadzenie w błąd co do zasadniczego przymiotu osoby;
- przymus i ciężka bojaźń - gdy nie można się od niej uwolnić jak tylko przez zawarcie małżeństwa
Myślicie, że tak zależy jej na szybkim unieważnieniu małżeństwa, bo planuje już ślub z "kowbojem" Williamem?