Na początku ubiegłego roku cała Polska żyła sprawą "szafy Kiszczaka". Wdowa po zmarłym generale zgłosiła się do Instytutu Pamięci Narodowej z propozycją sprzedaży ponad 300 stron dokumentów o Służbie Bezpieczeństwa za 90 tysięcy złotych. Maria Kiszczak nie wiedziała, że posiadanie i nieudostępnianie takich dokumentów przez osoby prywatne jest nielegalne od ponad 25 lat.
W dokumentach znaleziono kartę SB, tzw. lojalkę, która ponoć podpisana była przez Lecha Wałęsę. Spekulacjom na temat domniemanej współpracy byłego prezydenta nie było końca i nawet odrzucający te założenia wyrok Sądu Lustracyjnego nie oczyścił dobrego imienia Wałęsy. Rok później, na początku tego roku, IPN przedstawił ustalenia biegłych, którzy potwierdzili współpracę Lecha Wałęsy ze Służbami Bezpieczeństwa pod pseudonimem TW Bolek w czasach PRL-u.
Po stronie Lecha Wałęsy opowiadali się między innymi Anja Rubik i Krystyna Janda, a także syn Wałęsy, Jarosław.
Przypomnijmy: Anja Rubik broni Wałęsy: "Wstyd, że nie potrafimy uszanować naszych bohaterów! PiS POWINNO SIĘ WSTYDZIĆ!"
Dziś na swoim profilu na Facebooka głos postanowiła zabrać najstarsza córka Wałęsy, Magdalena, która wszystkich poddających w wątpliwość niewinność jej ojca, poprosiła o opuszczenie grona znajomych:
Drodzy znajomi. Boli mnie serce. Mój ojciec, którego nie miałam, jest niszczony. Mój ojciec, który poświęcił dla walki o wolną Polskę, małżeństwo i rodzinę, jest poniewierany na zamówienie polityczne – pisze Magdalena_. Znam mojego tatę. Można mu wiele zarzucić, ale nie to, że zdradził, że się sprzedał, że współpracował z SB. Bardzo proszę osoby, które uważają inaczej o o**puszczenie grona moich znajomych.**_
W akcie solidarności, jej siostra Maria Wiktoria zmieniła zdjęcie na swoim profilu, które przedstawia Lecha Wałęsę, niesionego przez tłum na ulicy Grodzkiej.