Długo trwało zanim minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zrozumiał, że Bartłomiej Misiewicz jest poważnym problemem wizerunkowym, nie tylko dla resortu obrony, lecz dla całego rządu. Niestety, Antoni był tak zachwycony swoim pulchnym rzecznikiem, który jeździł na sygnale do McDonalda, szastał publicznymi pieniędzmi w nocnych klubach i rozdawał państwowe posady w palarni, że długo przekonywał prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że "młodość musi się wyszumieć".
Kaczyński nawet był gotów się z tym zgodzić. Bardziej przeszkadzało mu, że "wujek" odznaczył swojego ulubieńca Złotym Medalem Za Zasługi dla Obronności Kraju, z pominięciem pięcioletniej procedury, a także kazał starszym i doświadczonym oficerom oddawać wojskowe honory cywilowi, który do niedawna pracował jako pomocnik aptekarza w Łomiankach. Zaś dziennikarzy, zebranych na konferencji prasowej Macierewicz zrugał za to, że nie doceniają Bartka, który już w wieku 16 lat zajmował się "najważniejszymi kwestiami bezpieczeństwa i służb".
Przypomnijmy: Macierewicz znów o Misiewiczu: "Od 10 lat zajmuje się najważniejszymi kwestiami. Nie dorównujecie mu intelektem"
W końcu jednak zwolnił Misiewicza, a kiedy nie powiódł się tajny plan upchnięcia go na ciepłej posadzie w jednej ze spółek skarbu państwa, Macierewicz pomógł mu założyć prywatną firmę.
Niesmak jednak pozostał. A także kontrowersyjne faktury, z których na przykład wynika, że "Misiek" w ciągu roku przejechał służbowym samochodem 95 tysięcy kilometrów, czyli dwukrotnie okrążył Ziemię, co kosztowało podatników prawie 60 tysięcy złotych. Ostatnio zaś Najwyższa Izba Kontroli nabrała podejrzeń co do do reszt służbowych wydatków Bartłomieja z czasów, gdy był pupilkiem wujka Antka.
Jak informuje Gazeta Wyborcza, Izba zakwestionowała ponad 600 tysięcy złotych zobowiązań finansowych, które Bartłomiej Misiewicz zaciągnął w czasie, gdy był szefem gabinetu politycznego ministra obrony Antoniego Macierewicza - donosi Fakt. NIK podejrzewa, że doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Chodzi o dwa dokumenty z z 26 marca 2016 roku, na łączną kwotę 651 tys. zł. Poza budzącymi wątpliwości umowami Misiewicza, NIK wskazuje także, że resort obrony nie rozliczył się dotąd z rządem USA z tytułu szkolenia pilotów samolotów C-130 i F-16. Tu w grę wchodzi kwota 111 344,7 tys. zł. Brak rozliczenia wynikał z faktu "niewskazania płatnika" po polskiej stronie. Według NIK taka sytuacja skutkuje niemożliwością terminowego rozliczenia umowy.
_
_