Ewa Zakrzewska od dawna marzyła o karierze w show biznesie. Trzy lata temu próbowała zaczepić się w polsatowskim Hell's Kitchen, jednak Wojciech Amaro Basiura szybko zorientował się, że nie chodzi jej o gotowanie, lecz o pokazanie się w telewizji i wyeliminował z programu.
Szansą dla Ewy stał się jednak kupiony przez Polsat program _**Curvy Supermodel**_. W Polsce będzie emitowany pod tytułem Supermodelka Plus Size, choć nie brakowało opinii, że oryginalny tytuł ma dużo więcej wdzięku. Zakrzewska, która może obecnie poszczycić się wymiarami 125 cm w biuście, 100 cm w talii i 127 cm w biodrach przy 170 cm wzrostu, będzie nie tylko oceniać, ale i wspierać kandydatki na modelki.
Jak zapewnia w magazynie Party doskonale wie, co one przeżywają, bo jej samej nie było łatwo. Zdaniem Ewy, Polacy są nietolerancyjni, skłonni do oceniania i krytykowania innych, przez co większość młodzieży cierpi na gigantyczne kompleksy, a nawet ciężkie choroby takie jak zaburzenia odżywiania.
Kiedy byłam nastolatką, nie radziłam sobie z nadwagą - wyznaje Zakrzewska. Miałam problemy zdrowotne, uszkodzony kręgosłup i długo byłam unieruchomiona w domu. Wszyscy mieli do mnie jakieś "ale". Mówili, że jestem za gruba i powinnam coś z tym zrobić. Wśród tych ludzi było wielu dorosłych i nikt nie wpadł na prosty pomysł, by zaprowadzić mnie do dietetyka. Dlatego zaczęłam odchudzać się na własną rękę. W dość drastyczny sposób. Długo wydawało mi się, że po prostu kombinuję, jak schudnąć. Wymiotowałam, łykałam tabletki przeczyszczające, potem objadałam się i znów szukałam czegoś, co mi pomoże. Na przykład tabletki hamujące łaknienie. W jednym roku schudłam 20 kilo, aby potem przybrać o pięć więcej. Wstyd mi się przyznać, ale myślę, że w ten sposób od 13. roku życia przewaliłam przez swój organizm setki kilogramów. Pamiętam, jak zrobiłam sobie głodówkę na arbuzie, trwającą dwa tygodnie. Albo kolejną, na dodatek w szpitalu, kiedy po każdym posiłku zamykałam się w toalecie i wymiotowałam. Byłam na wszystkich możliwych dietach świata. Nie skupiałam się na swoim zdrowiu, lecz na osiągnięciu zamierzonego efektu. Najważniejsze było, co mówią o mnie ludzie. Za wszelką cenę chciałam dopasować się do ich standardów.
Zakrzewska wspomina, że dopiero gdy wyjechała z Polski, zrozumiała, że są miejsca na świecie, gdzie ludzie nie mają zwyczaju pakować się z butami w cudze sprawy i narzucać innym, jak mają żyć.
Wyjechałam, żeby podszkolić angielski i nagle wszystko się odmieniło. W Anglii nikt nie zwracał uwagi na mój wygląd - wspomina w wywiadzie. Pamiętam nawet, że jak szukałam pracy i wysyłałam CV, dowiedziałam się, że nie trzeba do niego dodawać zdjęcia. Pojechałam do Anglii w męskim tiszercie i bojówkach, a wróciłam z seksownej sukience, na szpilkach, bo w końcu mogłam w sklepach znaleźć odpowiednie rozmiary. Odkąd sama przestałam mieć ze sobą problemy, nie narzekam na brak zainteresowania ze strony mężczyzn. Nie chodzi o to, by kochać siebie za wszelką cenę, ale by ta nasza wewnętrzna miłość sprawiała, że chce nam się rozwijać i być szczęśliwymi.
Nowy program pojawi się na antenie Polsatu już we wrześniu. Ma szansę stać się hitem, czy jego popularność napędzana będzie głownie "hejtem" wobec uczestniczek?