Program Projekt Lady w założeniu miał mieć "misyjny charakter" - udowadniać dziewczętom z "nizin społecznych", że dzięki dobrym manierom, przyswojeniu umiejętności chodzenia w szpilkach i ograniczeniu picia wina można awansować w społecznej hierarchii. Tymczasem rzeczywistość pokazuje, że niektóre z kandydatek swojego "awansu" szukają starymi, sprawdzonymi metodami:
Wiele wskazuje, że również to, w jaki sposób dziewczyny znalazły się w programie bardziej wygląda na odpowiedni research niż efekty spontanicznego castingu. Nie wszystkie uczestniczki obu edycji były bowiem stuprocentowo anonimowe w chwili, gdy trafiały do Radziejowic:
Ze swojej "telewizyjnej kariery" przed programem postanowiła wytłumaczyć się jedna z finalistek Projektu Lady, Julia "Sara" Jaroszewska:
Nie "chwalę się" swoją przeszłością, nie dlatego, że się jej wstydzę, a dlatego, że idę do przodu i patrzę w przyszłość rozwijając się. Krok w tył- dwa do przodu – napisała na Instagramie. Występowałam w dwóch popularnych programach jak wszyscy dobrze wiecie i wspominam to jako niesamowitą przygodę - nie jestem aktorką, nigdy nią nie byłam, ale może kiedyś będę - kto wie co mnie w życiu jeszcze spotka?
Julka pisze także, że w takich programach może wystąpić każdy, ale Projekt Lady jest dla niej wyjątkowy:
Do Projektu również się zgłosiłam, z tą różnicą, że tam nie odgrywam narzuconej mi roli - idę tam, bo chcę coś zmienić, być nadal Julią, ale lepszą jej wersją. Kto nie popełnił nigdy w życiu żadnych błędów- niech pierwszy rzuci kamień! – pisze. Popełniam je i będę- a ile z tego wyniosę to moje, prawda? A to gdzie się teraz znajduje w życiu i w Projekcie (finał)- to tylko i wyłącznie moja CIĘŻKA PRACA! Pozdrawiam wszystkich znających mnie często lepiej, niż ja sama- inhale hate, exhale love.
Miejmy nadzieję, że ta "ciężka praca" się opłaci. Widzicie w Julce celebrytkę?