Druga połowa sierpnia przyniosła prawdziwą plagę doniesień o brutalnych przestępstwach popełnianych na młodych kobietach. Obecnie najwięcej mówi się o sprawie Polki zgwałconej zbiorowo na plaży w Rimini, ale głośno jest także o kobiecie zamordowanej w jednym z łódzkich mieszkań, której zwłoki odkryto po 11 dniach, gnijące w wersalce.
Zobacz: Zwłoki 20-latki z Łodzi przez 11 dni GNIŁY W WERSALCE! "Policjanci skłamali w notatkach służbowych"
Również w Łodzi doszło do drugiej tragedii, w wyniku której zmarła 26-latka. Kobieta, jadąc autobusem poznała trzech mężczyzn, z którymi poszła na "imprezę". Na miejscu została przez nich zaatakowana i uwięziona na dziesięć dni, w trakcie których maltretowali ją i wielokrotnie gwałcili, m.in... kijem od szczotki. Okaleczonej kobiecie cudem udało się uciec i zadzwonić do mamy, która powiadomiła policję. Ofiara trafiła do szpitala, w którym po trzech tygodniach zmarła.
Sprawa szczególnie poruszyła znaną z empatii i braku zgody na przemoc Dorotę Wellman. Dziennikarka często wypowiada się w obronie kobiet i tym razem także staje po stronie ofiary, zwracając uwagę, że przez znaczną część internautów została ona wręcz zlinczowana w komentarzach.
"Brawo dla niej za brak mózgu, przecież to takie normalne iść z obcymi do mieszkania na "imprezę", "Ale kto normalny idzie na imprezę z nieznajomymi?", "Kobieta już, a jednak naiwna jak dziecko (...)" - to tylko niektóre z wypowiedzi, które można przeczytać pod artykułami na temat zgwałconej 26-latki.
Nie mogę przestać myśleć o tej kobiecie - pisze Dorota w felietonie dla Wysokich Obcasów. Ludzie wieszają psy na ofierze. Piszą, że sobie zasłużyła. (...) Tak, była naiwna i nieostrożna. To, że ofiara zachowała się nieostrożnie, nie umniejsza winy sprawców. Pewnie gdyby nie poszła do mieszkania przygodnie poznanych mężczyzn, nie zostałaby zgwałcona. Ale to, że z nimi poszła, nie oznacza, że wolno im było ją zgwałcić. Prawda jest taka, że została zamęczona na śmierć przez bestie! I te bestie powinny zgnić w więzieniu i latami spać plecami do ściany.
Dorota nie rozumie tendencji przypisywania winy ofierze i podkreśla, że dla przemocy nie może być żadnego usprawiedliwienia.
Ciągle to kobieta jest winna, że ją zgwałcono. Albo się prowokacyjnie ubrała. Albo zawarła niewłaściwe znajomości. Biegała wieczorem w obcisłym ubraniu. Śmiała się głośno. Sama sobie winna, sama tego chciała. Dobrze jej tak! A gwałciciel tylko skorzystał z okazji. Żadne okoliczności gwałtu nie sprawiają, że ofiara odpowiada za ten obrzydliwy czyn - tłumaczy dziennikarka.
Dorota zauważa też, że kary przewidziane przez polskie prawo za tego typu czyny są śmiesznie niskie i dopiero, gdy doszło do głośnej i niewyobrażalnej wręcz tragedii, Minister Sprawiedliwości zapowiedział pewne zmiany.
Dopiero po śmierci pokrzywdzonej obudził się minister Ziobro i uznał, że organy ścigania zlekceważyły sprawę zgwałconej kobiety z Łodzi i podjął decyzje dyscyplinarne. Prokurator generalny podkreślił także, że przygotował projekt zaostrzenia kar dla gwałcicieli. Inne projekty jakoś szybko trafiają do Sejmu i jeszcze szybciej są przepychane - zauważa Wellman. Z tym jakoś się minister nie spieszy! Ma inne sprawy na głowie, ważniejsze. Ważniejsze niż my - kobiety.
Na koniec dziennikarka ostrzega obecnie rządzących: Rozliczymy was w wyborach.
Jak nieoficjalnie wiadomo, w sprawie 26-latki z Łodzi prowadzone jest obecnie także postępowanie dyscyplinarne wobec kilku funkcjonariuszy policji, którzy pomimo przyjęcia zgłoszenia o zaginięciu dziewczyny nie wykonali żadnych czynności zmierzających do jej odnalezienia. Co więcej, zwlekali z nimi aż cztery dni. Kto wie, czy te cztery doby nie zadecydowały o tym, że ofiary nie ma już dziś pomiędzy nami.