Podczas gdy premier Beata Szydło i prezydent Andrzej Duda brali udział w obchodach 35. rocznicy Zbrodni Lubińskiej (zobacz: Szydło i Duda upamiętniają ofiary komunizmu: "Polska droga do wolności była znaczona męczeństwem i krwią" (ZDJĘCIA)) były prezydent, Lech Wałęsa obchodził 37. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych. Rano złożył kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców, a przed południem spotkał się przy Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku z prezydentem Słupska, Robertem Biedroniem, od którego dostał w prezencie obraz miasta. Upominek zresztą bardzo przypadł mu do gustu.
Po spotkaniu odbyła się konferencja prasowa, na której poruszono m.in. kwestię ewentualnego kandydowania Biedronia w przyszłych wyborach prezydenckich. Polityk wyraźnie nie chciał się wypowiadać na ten temat, jednak Lech był o wiele bardziej wylewny i stwierdził, że grzechem byłoby gdyby Robert nie wystartował.
To jest grzech. Zakopywanie talentów, to grzech. Nie wolno się uchylać od odpowiedzialności. On jest takim politycznym talentem - rozpływał się w zachwytach Wałęsa. Z tych kandydatów, co są, to rzeczywiście bym go namaszczał.
Kwestia ewentualnej prezydentury Biedronia poruszana jest wyjątkowo często ponieważ, jak pokazują sondaże, polityk cieszy się wyjątkową sympatią, nie tylko w swoim mieście. Słupszczanie są mu wdzięczni za widoczne zmiany na lepsze, jakie pojawiły się za jego kadencji - uzyskał m.in. dotacje na budowę lodowiska czy remont ponad 100 mieszkań komunalnych. Dzięki współpracy z Greenpeace udało się też zamontować w jednej ze szkół pierwszą na Pomorzu elektrownię słoneczną.
Wieść o tym, że Biedroń znakomicie wykonuje swoją pracę niesie się po Polsce i nic dziwnego, że mógłby być mocnym konkurentem w wyścigu o fotel głowy państwa. Jego liberalne poglądy i nowoczesne podejście do rządzenia podobają się nie tylko młodym Polakom. Jednak sam Robert jest jednak sceptyczny, co do tego pomysłu.
Nie, to nie ma sensu. Już wiele razy sondaże dawały wielu ludziom świetne wyniki i kończyło się to niezbyt dobrze. Ale w tym wszystkim kompletnie nie o to chodzi. Próbuje się wykreować wizerunek Biedronia jako alternatywy dla Dudy czy kogoś innego, tylko że nie słucha się samego zainteresowanego. Ja mam jakieś swoje marzenia polityczne, ale to nie są marzenia związane z jakąś prezydenturą. A jeśli już, to z prezydenturą Słupska i to tyle. Mi jest dobrze tam gdzie jestem, będę prawdopodobnie kandydował na prezydenta Słupska. Ja oczywiście nie mówię nie, jeśli chodzi o jakieś kolejne kroki polityczne, bo nigdy nic nie wiadomo, ale to jest kwestia przyszłości. A jak będzie ona wyglądała, tego nikt jeszcze nie wie. I nie ma sensu się tym teraz zajmować - powiedział jakiś czas temu w rozmowie z NaTemat.pl.
Jeżeli jednak zmieniłby zdanie, zagłosowalibyście na niego?
