Brad Pitt i Angelina Jolie byli jedną z showbiznesowych par, które zwykłym śmiertelnikom dawały wiarę w prawdziwą miłość. To dla młodszej o 12 lat Angeliny Brad przed laty postanowił rozwieść się z Jennifer Aniston. Dwie gwiazdy światowego formatu postanowiły powiedzieć sobie "tak" 23 sierpnia 2014 roku. W ubiegłym tygodniu świętowaliby trzecią rocznicę ślubu.
Jak donoszą zachodnie media, jest duża szansa na powrót Brangeliny. Niedawno spotkali się po raz pierwszy od miesięcy i… podobno "rzucili się sobie w ramiona".
Dwie czarne limuzyny zatrzymały się przed małym domkiem z trzema sypialniami na obrzeżach Beverly Hills z obdrapaną farbą na ścianach i wystawionymi pojemnikami na śmieci. Wydawać by się mogło, że to ostatnie miejsce, gdzie można by się dwóch największych gwiazd na świecie - opisuje malowniczo Daily Mail. Tymczasem z jednego samochodu wysiadła Jolie, uczesana w koński ogon, bez grama makijażu, z drugiego jej były mąż Brad i wtedy wpadli sobie w ramiona.
Przybyli na spotkanie "Bożego Miłosierdzia" zaaranżowane przez mediatora, który towarzyszył im podczas rozwodu. Spotkanie miało na celu oczyszczenie ich dusz z toksycznych wspomnień i wskrzeszenie uczuć.
To przyjście na spotkanie z Jezusem oznaczało nowy początek ich związku. Było dużo łez - mówi Ian Halperin, jeden z najsłynniejszych biografów gwiazd.
Konkluzja spotkania była taka, że aktorzy nadal się kochają, nie wyobrażają sobie życia bez siebie i tak samo jak Elizabeth Taylor i Richard Burton, chcieliby spróbować ponownie być szczęśliwym małżeństwem.
Co prawda nadal nie mogą mieszkać razem, ale trudno jest im żyć daleko od siebie. Ciężko pracują nad swoją relacją.
Ich relacja była toksyczna. Rozmawiałam z przyjaciółmi domu, rodziną, nikt nie wiedział jak i czy w ogóle da się jeszcze uratować ten związek - zapewnia Halperin. Oboje teraz uświadomili sobie, że są mimo wszystko szczęśliwsi razem, niż osobno. Kiedy tylko oczyścili atmosferę, wszystko między nimi zaczęło się poprawiać.
Myślicie, że naprawdę jeszcze do siebie wrócą?