Ostatnio o Kate Hudson było głośno za sprawą dwóch rzeczy: rzekomego romansu z Bradem Pittem i odważnej zmiany wizerunku na potrzeby roli. Aktorka pracuje aktualnie na planie nowego filmu Sii.
37-letnia aktorka znalazła się na okładce październikowego wydania magazynu Cosmopolitan. Aż trudno uwierzyć, że pozująca w kolorowym body z burzą blond włosów na głowie Kate jest matką dwójki dzieci: 13- letniego Rydera Robinsona i 6-letniego Bingham Hawn Bellamy.
Przy okazji okładki, Hudson udzieliła obszernego wywiadu i uzupełniła test, w którym jako najbardziej leniwą rzecz, którą zrobiła w swoim życiu wpisała... cesarskie cięcie.
Cesarskie cięcie potocznie wykonuje się, gdy poród naturalny jest niemożliwy. Coraz częściej w prywatnych klinikach lub na życzenie pacjentek lekarze wykonują ten zabieg za dodatkową opłatą, nawet w przypadkach, w których nie ma żadnych przeciwskazań do porodu naturalnego. Prawdopodobnie, Kate miała na myśli właśnie taką sytuację, którą określiła _**najbardziej leniwą rzeczą w życiu.**_
Nie wszystkie obserwatorki zdaje się zrozumiały żart, bo na Hudson spłynęła setka negatywnych komentarzy. Niektóre z internautek sugerują nawet, że skoro nie rodziła siłami natury, to nie jest prawdziwą kobietą.
Tylko ostatnie lenie decydują się cesarskie cięcie. Samemu się nawet rodzić nie chce – piszą. Podobno jak kobieta nie jest zdolna urodzić siłami natury, to nie jest kobietą.
Jestem bardzo rozczarowana tym komentarzem. Osobiście po 24 godzinach ciężkiego porodu, która przekształcił się w cesarkę ratunkową, aby uratować życie moim synom, trudno jest to nazwać "lenistwem". Żart czy nie, to niewrażliwy komentarz z jej strony
Jest wiele rzeczy, które mogę nazwać "robionymi z lenistwa", ale fizyczne i emocjonalne obciążenie po poważnej operacji brzucha nie jest jednym z nich.
Faktycznie cesarskie cięcie jest lenistwem? A kobiety, które rodziły w ten sposób nie zasługują na miano matek?