Tymon Tymański wiosną tego roku postanowił wybrać się z ekipą TVN-u na żebry do Azji. Zabrał ze sobą swojego najstarszego syna Lucasa, z którym przez wiele lat nie utrzymywał kontaktu. Przy okazji wyszło na jaw, że Lucas nie ma 17 lat, jak wskazywałby jego wygląd i zachowanie, tylko prawie 25.
Tymon wyznał w programie, że jego związek z matką najstarszego syna przypominał bardziej układ przyjacielski niż miłość i dlatego ich drogi rozeszły się krótko po narodzinach dziecka. Przy okazji pochwalił się, że gdy tylko Lucas zjawił się w Polsce i oznajmił ojcu, że potrzebuje go w swoim życiu, ten natychmiast stanął na wysokości zadania.
My z mamą Lucasa właściwie nie mieliśmy związku - wyznał muzyk. Byliśmy bardziej przyjaciółmi niż parą. Jak Lucas wrócił do Polski i powiedział, że chce mieć tatę, to bardzo się postarałem, ale ja się ojcostwa uczę w zasadzie cały czas.
Ojcowskie obowiązki Tymański wypełnia sumiennie, nauczając syna, jak ważne w życiu człowieka jest właściwe wypróżnienie oraz że pojęcie gender to kompletna bzdura.
Niestety, w programie nie poszło im najlepiej i odpadli jako pierwsi. Po powrocie Tymon przyznał, że do Azji chciała z nim jechać jego młodsza o 19 lat małżonka Maria Bros. Wytłumaczył jej jednak, że się do tego nie nadaje, bo ktoś musiał zostać z dziećmi. W rozmowie z Faktem muzyk ujawnia, że jego żona przejawia wyraźne "parcie na szkło", a to dlatego, że w dzieciństwie zabrakło jej ojcowskiej miłości. Widać, że dokładnie przemyślał całą tę "chałupniczą" psychoanalizę.
Marysia ma też większe parcie na szkło, ale to nie jej wina. To wszystko przez to, że nie było z nią biologicznego ojca - tłumaczy naukowo. Marysia była bardzo zdolną dziewczyną, ale trochę nie utuloną i stąd się bierze parcie na szkło. Jeżeli stary cię nie chce, a ty chcesz mu pokazać, że jesteś świetnym gościem, to mówisz mu przez szkło: Tato, popatrz!.
Może to niezły pomysł na kampanię społeczną, by uświadomić ojcom, że przez ich obojętność dzieciom grozi los celebrytów...?