Joanna Szczepkowska, aktorka, pisarka i felietonistka, która z wykształcenia jest pedagogiem, postanowiła odnieść się do ostatnich wydarzeń, które dotyczą w równym stopniu sztuki oraz kultury, jak i polityki. Artystka opublikowała felieton List do Kultury Niepodległej na łamach portalu Rzeczpospolita.pl.
Kultura Niepodległa to ruch, który założyli "ludzie sztuki", a promują go głównie aktorzy otwarcie sprzeciwiający się rządom PiS: Maciej Stuhr, Magdalena Cielecka i Maja Ostaszewska. Jak sami piszą o sobie na swojej stronie internetowej powstali by bronić prawa każdego obywatela do nieograniczonego korzystania z dóbr kultury.
W ostatnich wywiadach, "promotor" ruchu Maciej Stuhr ręczył, że ich wystąpienia i działalność, bynajmniej nie mają nic wspólnego z polityką, po czym zapowiedział... próbę podjęcia dialogu z ministrem kultury i walkę o wpływ na jego wybór.
Te same niespójności zauważyła Szczepkowska:
Po pierwsze, niepokoi mnie deklaracja apolityczności. Jedni z pierwszych uczestników ruchu reprezentują bardzo konkretny światopogląd, nazwijmy go lewicowym. Żeby nie wiem jak na to patrzeć, ruch powstaje jako przeciwwaga światopoglądowa do polityki kulturalnej PiS. I mnie ich polityka niepokoi, ba, przeraża nawet. Dlatego też wpisałabym się chętnie, ale w ruch jednoznacznie polityczny, opozycyjny w stosunku do polityki kulturalnej PiS. Na takiej bazie dopiero można mówić o różnicach estetycznych i światopoglądowych wewnątrz opozycji. Jeśli jednak ruch zakłada apolityczność, to ja, osoba niezależna, po prostu już w progu czuję fałsz - napisała we wstępie swojego listu.
Potem odnosi się już bezpośrednio do słów Stuhra o stworzeniu Obywatelskiej Rady, która będzie opiniowała politykę kulturalną i której pozytywna rekomendacja będzie niezbędna do objęcia stanowiska ministra kultury:
Naprawdę uważacie, że prawica z lewicą wyłonią kandydata na ministra kultury? To po co taki minister? Jak on ma dawać pieniądze na wychwalanie naszego „niepokalanego dziedzictwa" i jednocześnie finansować wyszydzanie bohaterów? Taki minister to człowiek kompletnie bez kręgosłupa. Chcecie takiego ministra?
Szczepkowska wypowiada się również na temat punktu ósmego, zdaje się najważniejszego wśród wszystkich postulatów Kultury Niepodległej, czyli o zakazie jakiejkolwiek cenzury w sztuce, co argumentuje:
Nie chcę też punktu 8. "Wprowadzenie zakazu stosowania cenzury w jakiejkolwiek formie: instytucjonalnej, prewencyjnej, ekonomicznej, prawnej, represyjnej, wewnętrznej, politycznej, wyznaniowej lub ideologicznej". Zakaz stosowania cenzury w jakiejkolwiek formie? A jeśli spalenie kukły Żyda uznamy za performance? - pyta retorycznie. To w końcu kukła, a więc dzieło artystyczne. Zwykle amatorskie, ale jednak. W takim wypadku należałoby bronić wykonawcy, a nie go oskarżać. A ja chcę ostrej cenzury dla tego, kto zrobił taki uliczny spektakl. Zakaz „cenzury wewnętrznej"? Ale co to znaczy? To znaczy, że będzie można pokazać pośladki poza strukturą spektaklu, a reżyser nie będzie mógł takiego aktora usunąć z przedstawienia? Otóż jestem przeciwna. Reżyser ma prawo ocenzurować niezależnego artystę. Jeśli Kultura Niepodległa chce zakazu cenzury wewnętrznej, to dlaczego sztandar trzyma Roman Pawłowski stojący na straży jedynie słusznej linii lewicy? Cenzurujący wszystko, co temu podpadnie?
Pod listem pojawiło się wiele komentarzy. Zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Myślicie, że Maciej Stuhr znów poczuje "wewnętrzną potrzebę" i ośmieli się głośno skomentować wątpliwości koleżanki po fachu?
**Szczepkowska o Kulturze Niepodległej: "Mam bardzo wiele wątpliwości. Nie wszystko rozumiem"
**