Ostatni (na szczęście) dzień Festiwalu w Opolu: Górniak śpiewa Niemena, Margaret skomle przy fortepianie, Lewczuk i Szroeder fałszują... (ZDJĘCIA)
"Pojawiły się" też Kayah, Chylińska i Nosowska.
Od czego tu zacząć? Jak opisać koncert, którego najmocniejszym punktem był występ zespołu Papa D.? Najlepszym określeniem będzie chyba "festiwal nietaktu", bo nie na miejscu było tutaj chyba wszystko: "żarciki" Tomasza Kammela i Norbiego (który powiedział w telewizji na żywo "dupa"), "wspomnienie" Wojciecha Młynarskiego i Zbigniewa Wodeckiego, dobór repertuaru, jego wykonanie, prowadzący i stroje. Znalazł się nawet sposób na ujęcie tych artystów, którzy już w maju zapowiedzieli, że w Opolu Kurskiego nie wystąpią: Marek Sierocki w regularnych wejściach na żywo mówił o "roku w muzyce" i tam właśnie umieszczono Kayah, Nosowską i Chylińską.
Każda z większych gwiazd, która w zamian za honorarium sprzedała część swojej godności, dostała w gratisie od Jacka przywileje: wręczono im wymyślone statuetki (od samej TVP oczywiście), a Edyta Górniak mogła nawet zaśpiewać piosenkę Czesława Niemena. Margaret skomlała o litość przy fortepianie, a Rafał Brzozowski sprawił, że Zbigniew Wodecki przewrócił się w grobie. Monika Lewczuk dokonała zaś niemożliwego i fałszowała w trakcie melorecytacji swojego radiowego hitu.
Całość była tak straszna, że przeraziła nawet nas - a uwierzcie, widzieliśmy już wiele.