Melanie Griffith stała się ikoną Hollywood i przykładem, jak miano ikony seksu może zgubnie wpłynąć na poczucie własnej wartości. Przez ostatnich kilka lat aktorka zdecydowała się bowiem na szereg zabiegów, które zmieniły jej twarz, niestety z małą korzyścią dla niej samej.
Griffith od dawna nie dostała żadnej dobrej propozycji filmowej, a rozwód z mężem podobno bardzo ją załamał. 60-latka dostała też wiadomość od producentów serii filmów o Greyu, w których jedną z głównych ról gra jej córka, iż ta jest wyjątkowo kapryśna i trudna we współpracy. Te wszystkie czynniki bez wątpienia złożyły się na pogorszenie jej stanu zdrowia. Jak informuje magazyn Us Weekly, Melanie dowiedziała się właśnie, że rak skóry, który wykryto u niej osiem lat temu, wrócił.
Aktorka jest po zabiegu i czuje się dobrze. Udało się wykryć nowotwór w początkowym stadium - twierdzi źródło magazynu.
**Selfie z rezonansem. Czyli tak komik choruje na guza mózgu
**