W Polsce toczy się obecnie zażarta dyskusja na temat wyeliminowania dopuszczalności aborcji w przypadku, gdy badania prenatalne wykazały ciężkie upośledzenie płodu, a w dalszej perspektywie całkowitego zakazu aborcji. Zdania na ten temat są podzielone. Z sondaży wynika, że taki projekt byłoby gotowych poprzeć ciut ponad 10 procent ankietowanych, przy zdecydowanym wzroście, do 42 procent zwolenników, liberalizacji obecnie obowiązującego kompromisu.
Jednak wielu prominentnych polityków, zarówno partii rządzącej, jak i opozycji, przy wsparciu Ordo Iuris oraz Episkopatu opowiada się za usunięciem zapisu zezwalającego na terminację ciąży w przypadku wykrycia nieuleczalnych wad rozwojowych płodu.
Ostatnio wypowiedział się na ten temat lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz, który w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej wyznał, że wprawdzie sam dzieci nie ma, gdyż musiał się przedwcześnie rozwieść ze względu na brak czasu dla żony, jednak chętnie pozbawi przyszłych rodziców możliwości decydowania, czy są gotowi poświęcić życie opiece nad "kalekim" dzieckiem. Zobacz: Władysław Kosiniak-Kamysz wyznaje: "Bardzo chciałbym mieć dzieci, choć teraz po rozwodzie..."
Prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński stwierdził, że nawet ekstremalnie trudne ciąże, gdy wiadomo, że dziecko umrze w męczarniach krótko po narodzinach, powinny być donoszone po to, by "dzieci można było ochrzcić". Profesor Bogdan Chazan jest zaś zdania, że lekarze w ogóle nie powinni informować rodziców, że na świat przyjdzie nieuleczalnie chore lub umierające dziecko i lepiej, by to pozostało niespodzianką.
Podczas gdy w Polsce toczą się takie dyskusje, większość krajów Zachodniej Europy dąży do tego, by rodziły się dzieci chciane, oczekiwane i zdrowe. Amerykańska stacja CBS News wyemitowała niedawno dokument, z którego wynika, że tamtejsi lekarze, zwłaszcza z placówek skandynawskich i islandzkich, gdze bezpłatne badania prenatalne są przeprowadzane rutynowo w 9. lub 10 tygodniu ciąży, rekomendują aborcję ciężarnym, u których wykryto nieuleczalne wady płodu.
Rodzice kończą potencjalne życie, które mogłoby doprowadzić do wielu komplikacji - wyjaśnia pracownik szpitala w Rejkiawiku. Unikają cierpienia dziecka i całej rodziny. I tak powinno się na to patrzeć, a nie jak na morderstwo - to takie czarno białe. A życie jest przecież szare. Masz prawo wybrać, jak twoje zycie będzie wyglądać**.**
Pacjentki, które zdecydowały się dokonać aborcji, przyznają, że po otrzymaniu pesymistycznych wyników badań prenatalnych, personel medyczny ułatwił im podjęcie decyzji, dzięki czemu nie odczuwały wyrzutów sumienia po abortowaniu nieuleczalnie chorego płodu.
Uważam, że Dunki mają mniej sentymentów przy usuwaniu zniekształconych płodów, między innymi dlatego, że takie podejście jest wspierane przez służbę zdrowia - ujawnił w rozmowie z The Copenhagen Post szef katedry ginekologii Uniwerstytetu Kopenhaskiego, Ojvind Lidgegaard. Rekomendowanie aborcji nie jest naszym obowiązkiem. Ale przedstawiamy bardzo realistyczne prognozy. 80 procent dzieci upośledzonych, nie tylko ze zespołem Downa, trafia do zakładów zamkniętych. To nie presja, tylko sugestia.
Znany oksfordzki ewolucjonista Richard Dawkins twierdzi, że niemoralnym jest zmuszanie kobiety do ogromnego wysiłku, jakim jest donoszenia ciąży w sytuacji, gdy wiadomo, ze dziecko urodzi się nieuleczalnie chore.
Przeprowadź aborcję i spróbuj jeszcze raz - przekonuje. Byłoby niemoralne dopuścić do narodzin, jeśli masz wybór.
Pod tą opinią podpisało się wielu znanych naukowców, w tym etyków.
Dawkins przekonuje, że jeśli przyjąć za cel powiększenie sumy szczęścia i zmniejszanie niescześcia na świecie, to decyzja o urodzeniu dziecka z zepołem Downa, jeśli możliwa jest aborcja, może być po prostu niemoralna, biorąc pod uwagę dobro dziecka - informuje tygodnik Polityka. Podejmując decyzję o urodzeniu, matka lub para, decydują się poświęcic zycie opiece nad osobą, która nigdy nie orzestanie być dzieckiem. W dodatku naraża ją na niebezpieczeństo w przypadku, gdy umrze pierwsza.
W listopadzie zeszłego roku francuska Rada Stanu, najwyższy sąd administracyjny w Francji, zakazała rozpowszechniania filmu Droga przyszła mamo, stworzonego na podobieństwo pełnego medycznych bzdur Niemego krzyku, w którym płody ze zespołem Downa przekonują ciężarne kobiety, że, mimo upośledzenia, po narodzinach będą mogły wieść szczęśliwe i samodzielne życie.
Rada uznała film za zmanipulowany i nieodpowiadający realiom w sytuacji, gdy 80 procent chorych dzieci kończy w zakładach opiekuńczych. Poza tym istniała obawa, że film "zaniepokoi sumienia kobiet, które zgodnie z prawem podjęły inne decyzje odnośnie swojego życia osobistego".
We Francji na aborcję w przypadku nieuleczalnych wad płodu decyduje się 77 procent kobiet. W USA 85 procent. W Danii 98 procent, jednak światowym liderem jest Islandia. Na tej liczącej 332 tysiące ludzi wyspie w 2015 roku przyszło na świat dwoje dzieci z zespołem Downa. W tym roku, do tej pory, ani jedno.