Wybitny reżyser teatralny Krystian Lupa długo przymierzał się do przypomnienia Polakom słynnej powieści Franza Kafki Proces. Początkowo planował wystawić dramat skazanego zaocznie na śmierć Józefa K. na deskach wrocławskiego Teatru Polskiego. Wtedy jednak stanowisko dyrektora sceny objął, z nadania Prawa i Sprawiedliwości, Cezary Morawski, który kompletnie nie dogadywał się z ekipą. Placówka pogrążyła się w chaosie i o wystawianiu nowych sztuk, zwłaszcza ambitnych, nie było mowy.
Lupa nie pogodził się z porażką. Od ponad roku szukał sprzymierzeńców i sponsorów aż wreszcie, dzięki współpracy czterech warszawskich teatrów: Nowego, Powszechnego, Studio i TR Warszawy oraz wsparciu Centre Dramatique National z francuskiego Angers, możliwe stało się wznowienie prac nad spektaklem. Finansowanie zapewniło miasto stołeczne Warszawa oraz pięciu koproducentów francuskich.
W rozmowie z Gazetą Wyborczą reżyser zapewnia, że nie miał zamiaru wykorzystywać awantury wokół reformy polskiego sądownictwa do promocji spektaklu, opowiadającego o dramacie człowieka, zagubionego w biurokratycznej machinie, który pewnego dnia zostaje skazany na śmierć, ale nie ma pojęcia, dlaczego, ani jak odwołać się od wyroku. W wyniku aresztowania, chociaż nie popełnił żadnego przestępstwa, traci pracę, zostaje publicznie napiętnowany, zaś znajomi i rodzina przestają się do niego przyznawać.
No ale tak wyszło, że zamieszanie wokół sądów zbiegło się w czasie z zaplanowaną na połowę listopada premierą Procesu. Lupa wyjaśnia, że to nie jego wina, że polscy obywatele lada moment mogą podzielić los Józefa K.
Boję się możliwości pójścia tropem zbyt powierzchownych, a przecież prawie automatycznie narzucających się podobieństw - przyznaje reżyser. Ale boję się też czegoś odwrotnego - niewykorzystania tajemniczej diagnozy naszej dzisiejszej rzeczywistości, która tkwi w dziele Kafki. Tak wygląda rzeczywistość kafkowska, ale także dzisiejsza - polska. Prawie każdy dzień dopisuje przykłady drastyczniejsze niż w "Procesie"... Dwa lata temu, gdy podejmowałem decyzję, być robić Kafkę, sytuacja była inna, potencjalne zagrożenia znajdowały się w stadium larwalnym. Dzisiejsza sytuacja w Polsce przerasta wszystko, co wzięłoby się na warsztat. To nieprawdopodobne pandemonium kłamstwa jest nowym zjawiskiem, demolka wszelkiego logicznego prawnego fair play zbija nas z tropu. To dewaluacja elementarnego sensu.
Lupa przyznaje, że niepokoi go to, co się obecnie w Polsce dzieje, zwłaszcza podział narodu na dwa zwalczające się i nie mogące się porozumieć obozy. Zdaniem Lupy, winę za ten stan rzeczy ponosi Prawo i Sprawiedliwość.
Sposób, w jaki mówi władza, rozlewa się na całe społeczeństwo - wyjaśnia reżyser. To już nie staroświecka wrogość i nienawiść, ale raczej całkowita n**_iemożność dialogu, która wynika z dewastacji wspólnych punktów odniesienia. **Rozmowa nie tyle kończy się źle, co w ogóle nie może się zacząć. Zaczynamy rozmawiać - i w pierwszej minucie dochodzimy do wniosku, że jest to bezsensowne._Takiej dewaluacji prawdy i tak totalnego wybicia z jakiegokolwiek sensu, nie było nawet w komunie. Postulowane potrzeby duchowego rozwoju, tolerancji i wolności – jeśli w ogóle pojawią się w polu widzenia - są raczej narzuconym obowiązkiem, jak zadania szkolne. Prawdziwą przestrzenią duchową jest religia frustracji i krzywdy, do której katolicki Bóg, idee zemsty i odwetu, "zamach" smoleński lub 500+ wdzierają się przez szczeliny; ich mit jest dla nich stokroć prawdziwszy od naszych trosk i przerażeń obywatelskich. Ludzie oddychają zepsutym powietrzem, bo jest ciepło, nie chcą otwierać okna wolności, bo wtedy jest przeciąg...Teraz jest to kraj, z którego trzeba uciekać - i to nie dlatego, że się komuś grunt pali pod nogami czy że nie ma co żreć. Z tego kraju trzeba uciekać, bo wstyd, bo życie tu nie ma sensu. To, co pojedynczy obywatel mógłby zrobić twórczego w tym państwie, pójdzie do kosza. Nie zaistnieje.
_
_