Udział w Azja Express miał być dla Joanny Przetakiewicz okazją do pokazania, że pieniądze jej nie zmieniły i jest osobą, która potrafi poradzić sobie w każdych warunkach. Niestety, dotychczas wyemitowane odcinki programu pokazują ją w niezbyt korzystnym świetle. Joanna wydaje się być nieco roztrzepaną uczestniczką, niezbyt sympatycznie odnoszącą się do swojego towarzysza wyprawy, Łukasza Jakóbiaka.
Projektantka zdążyła już ponarzekać w wywiadach, że wyprawa do Indii była dla niej niezwykle męcząca. Brak możliwości umycia włosów urastał do rangi dramatu, a konieczność założenia żółtego sari, "w dodatku źle upiętego" wywołała u niej potężny kryzys.
Przypomnijmy: Przetakiewicz wspomina "Azja Express": "Miałam kryzys, gdy musiałam włożyć żółte, poliestrowe sari"
To jednak nie koniec nieszczęść, jakie spotkały Joannę na planie programu. Jak podaje Fakt, projektantka otarła się o śmierć. W czasie kręcenia zdjęć do jednego z odcinków wpadła ponoć pod jadący autobus. W ostatniej chwili jej życie uratował kamerzysta.
Cudem uniknęłam śmierci. Gdyby nie nasz operator Adam, zginęłabym pod kołami autobusu - przekonuje. W ostatniej chwili złapał mnie za plecak.
Myślicie, że i tym razem wina za całe zajście spadła na Jakóbiaka?
**Przetakiewicz nie potrafi szyć? "W życiu nie przeszyłam jednego ściegu na maszynie"
**