Od kilku miesięcy trwa spór pomiędzy Magdaleną Sroką a Ministerstwem Kultury. Przedmiotem dyskusji stał się list podpisany przez dyrektorkę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który wysłano do prezesa Stowarzyszenia Amerykańskich Producentów Filmowych: Jego treść i forma pozostawiały wiele do życzenia - napisano go łamaną angielszczyzną i w bardzo emocjonalnym tonie sugerując, że w Polsce obowiązuje cenzura i odnosząc się do stanu wojennego. Choć Sroka przekonuje, że list jest wynikiem pośpiechu i nerwów przed wyjazdem polskiej delegacji do Cannes, a pracownik, który go wysłał został zwolniony, ministerstwo twierdzi, że "utraciło zaufanie" do dyrektor PISF. Kwestią czasu było, kiedy zapadnie decyzja o jej odwołaniu. Próbowali temu zapobiec artyści, którzy w poniedziałek zebrali się pod PISF, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie pojawili się między innymi Maciej Stuhr, Magdalena Cielecka, Wiktor Zborowski i Paweł Pawlikowski, którzy trzymali transparenty z napisem "Instytut filmowców - nie polityków"
Niestety, protest nie zrobił wrażenia na Piotrze Glińskim, który i tak podjął decyzję o odwołaniu szefowej PISF. Choć na ustawowej liście sześciu powodów, dla których minister ma prawo odwołać dyrektora PISF nie figuruje "utrata zaufania", ministerstwo zapowiedziało, że przeprowadzi konkurs na nowego szefa PISF. W rozmowie z Gazetą Wyborczą, Sroka przyznaje że od dawna przeczuwała, że zostanie odwołana ze stanowiska.
Kilka miesięcy temu ministerstwo zażądało ode mnie wyjaśnień w sprawie feralnego listu do senatora Christophera J. Dodda, szefa Motion Picture Association of America, pod którym był mój podpis. Wyjaśniłam sprawę, poinformowałam też, że o całej sprawie powiadomiłam Radę PISF. Wydawało mi się, że sprawa jest zamknięta. Ale po pewnym czasie minister Gliński poprosił mnie o rozmowę i powiedział, że chciałby, abym sama złożyła rezygnację. A jeśli jej nie złożę, ministerstwo będzie rozważać moją dymisję. Obiecałam, że przeanalizuję sytuację - również pod kątem prawnym - opisuje ze szczegółami Magdalena.
W sierpniu Sroka poinformowała ministra, że nie zamierza składać rezygnacji, ponieważ czuje się zobowiązana wobec ludzi, którzy wybrali ją na to stanowisko.
Dyrektora PISF wybiera komisja konkursowa złożona w dużej mierze z twórców. A ponieważ dwa lata temu wygrałam konkurs jednogłośnie, a w komisji konkursowej byli nie tylko Agnieszka Holland i Krzysztof Zanussi, ale też Andrzej Wajda, uznałam, że byłoby mi trudno sprzeniewierzać się zobowiązaniom, które wobec tych osób podjęłam - tłumaczy.
Sroka uważa, że feralny list nie wyrządziłby żadnej szkody, gdyby ktoś z wewnątrz PISF nie dostarczył go "odpowiednim" osobom.
Oryginału nie ma - zakładam, że dlatego, iż ktoś ten list wyniósł i dostarczył go ministerstwu. W jakiś sposób przecież ministerstwo weszło w jego posiadanie. W instytucie jest tylko kopia - mówi była dyrektor. Nie bagatelizuję sprawy listu, który nigdy nie powinien zostać w takiej formie ani napisany, ani wysłany. Było mi i jest niezmiernie przykro, że do tego doszło. Ale list został wysłany do jednej osoby, która została za to przeze mnie przeproszona. Prawdziwą szkodę ten list robi teraz, gdy został w dziwnych okolicznościach upubliczniony.
Sroka jest zdania, że decyzja Glińskiego była przesądzona od początku, a list był jedynie pretekstem do jej wykonania, aby obsadzić na jej stanowisku kogoś bliższej związanego ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości.
Myślę, że chodzi o zwykłą decyzję kadrową - wymianę kogoś, kto jest niezależny i nie daje przestrzeni do pozamerytorycznych kompromisów, na kogoś, kto być może takiej przestrzeni ma więcej. (…) To minister Gliński poniesie wyłączną odpowiedzialność za skład nowej rady i nowych komisji eksperckich. Od niego tylko zależy, czy będzie chciał to robić w dialogu z twórcami czy też będzie próbował wykreować nowe, "narodowe", środowisko.
Sroka apeluje, aby środowisko filmowców walczyło o niezależność.
Filmowcy powinni bronić niezależności PISF. Pamiętajmy, że niezależność instytutu to nie tylko rada, komisje eksperckie, ale też transparentność (…) sztuki nie da się zadekretować. Można tworzyć materiały propagandowe, które nie będą miały żadnego znaczenia dla historii polskiego kina i dla widza. Ale można też postawić na otwartość. Bez przestrzeni wolności nie powstanie żadna sztuka - podsumowuje Sroka.
**PiS przywróci ulgę dla artystów? Piotr Gliński składa deklarację
**