Choć Kasia Tusk rzadko decyduje się na wywiady i publiczne wyjścia, przy okazji promowania swojej najnowszej książki o fotografii, nie mogła sobie odmówić kilku medialnych spotkań. Przedsiębiorcza blogerka wystąpiła już na okładce Wysokich Obcasów, gdzie opowiedziała m.in. o swoim zaangażowaniu w politykę i wytłumaczyła, dlaczego popiera Czarne Protesty. Po prostu nie mogłaby spać po nocach, a to zdecydowanie odbiłoby się na jej perfekcyjnym wizerunku i "wartości merytorycznej" bloga.
Przypomnijmy: Kasia Tusk tłumaczy zaangażowanie w politykę: "Gdybym nie poparła czarnego protestu, nie mogłabym zasnąć w nocy!"
Córka byłego premiera nie ograniczyła się jednak do jednego wywiadu. O polityce, swoim ojcu, blogu i marce odzieżowej postanowiła porozmawiać także z dziennikarką Gazety.pl, gdzie znów tłumaczyła się ze swoich poglądów politycznych i poparcia dla reformy sądownictwa. Jak przyznała, zrobiła to, bo "prosiły ją o to czytelniczki".
Poparłam tę inicjatywę jako obywatelka, a nie jako córka - wyznała. Jeśli pojawia się temat, który jest dla mnie istotny, staram się mówić o nim osobom, dla których moje zdanie ma jakieś znaczenie. Czytelniczki często dają mi znać, że liczą się z moją opinią i kiedy niektóre sprawy uważam za szczególnie ważne, to czuję się w obowiązku, aby o nich powiedzieć, chociaż wiem, że bilans zysków i strat może być w tym przypadku różny. Mam swoje poglądy polityczne i własną wrażliwość społeczną, ale nie chcę ich nikomu narzucać ani się wymądrzać.
Choć Kasia próbowała zakończyć polityczny temat, dziennikarka nie odpuszczała i wciąż pytała o jej przekonania, a także jak się czuje z tym, że "jest córką Donalda Tuska". 30-latka ze smutkiem przyznała, że przez znane i jednoznacznie kojarzące się nazwisko, nikt nie traktuje jej obiektywnie.
Nie uciekam od polityki, i tak by mnie dogoniła, i chciałabym oczywiście umieć przekonać czytelników do moich poglądów, ale wiem, że ze względu na nazwisko nie będę traktowana jako obiektywna - tłumaczy. Byłoby świetnie, gdyby mój głos skłonił kogoś do zaangażowania się na rzecz tej czy innej sprawy, ale nie mam złudzeń: w polityce będę zawsze córką swojego taty. Wiem, że w naszym kraju prawie każdy czuje się politycznym ekspertem i autorytetem, niezależnie od tego, czym się zajmuje na co dzień, ale ja z szacunku do tych ważnych spraw wolałabym odłożyć tę rozmowę na inną okazję. Nie sądzę, żeby ludzie oczekiwali ode mnie politycznych deklaracji. Jeśli czuję, że powinnam zabrać głos, to nie dlatego, że zobowiązuje mnie do tego nazwisko. Polityka nie jest moim żywiołem, ale śledzę, jak większość Polaków, co się dzieje w kraju i na świecie, przejmuję się wieloma wydarzeniami, ale nie dlatego, że tata był premierem, ale dlatego, że jestem normalną dziewczyną i obywatelką.
Mogłoby się wydawać, że Tuskówna stanowczo twierdziła, że nie chce rozmawiać o polityce, mimo to poświęciła temu najwięcej miejsca w wywiadzie. Przyznała, że codziennie rozmawia z rodziną o bieżącej sytuacji politycznej i zdarza jej się nawet zdenerwować, ale tylko wtedy gdy jest w "otoczeniu najbliższych", bowiem nie chce publicznie "epatować politycznymi refleksjami".
Nie ma dnia, żebym w rozmowie z bliskimi nie skomentowała bieżącej polityki i nie jestem wtedy przesadnie powściągliwa - przyznaje. Ale staram się publicznie nie epatować moimi politycznymi refleksjami. Żyję swoim życiem, od zawsze w Trójmieście, bo chociaż ciągle jestem w podróży, to zawsze tu wracam. W moim rodzinnym domu polityka była zawsze. Ale nie czułam się nią obciążona. Tata nie przynosił do domu problemów wynikających z politycznego życia. Oczywiście, odbywały się u nas dyskusje, ale nigdy nie miałam poczucia, że przypominają one rozmowy w ławach sejmowych. Czegoś takiego nie było. To ja prędzej zaczepiałam tatę i pytałam, jakie ma zdanie na dany temat, czy wie coś więcej o zdarzeniu, które obejrzałam w telewizji. Nawet jeśli solidnie zgłębię jakieś zagadnienie, po rozmowie z tatą okazuje się, że on wie dużo więcej. I że ja na ten temat nie wiedziałam prawie nic.
Kasia wywiad promujący wydanie jej najnowszej książki, postanowiła zamienić w rozmowę na cześć swojego ojca. Stwierdziła nawet, że Donald jest dla niej "autorytetem", a dzięki jego "mądrym" poglądom wyrabia sobie opinię na dany temat. Tuskówna wie, że jej ojciec jest dobrym człowiekiem i ufa mu w każdej sferze życia.
Kiedy z nim porozmawiam, zawsze klaruje mi się opinia na jakiś temat - wyjaśnia. Ale to nie jest tak, że on mnie zamęcza polityką. W ogóle tata niczym mnie nie zamęcza. Bardzo dbamy o dobry kontakt. Teraz, gdy widzę rodziców rzadziej, częściej rozmawiamy przez telefon. Właściwie nie ma dnia, abym nie ucięła sobie z tatą rozmowy o naszych codziennych problemach i małych radościach. O n jest przede wszystkim dobrym człowiekiem i stąd moje zaufanie do jego zdania. Jest mi bardzo miło, gdy słyszę z bliższego czy dalszego otoczenia, że ludzie trzymają za niego kciuki. W ostatnim czasie nie ma praktycznie dnia, żeby takie słowa wsparcia do mnie nie docierały. Sytuacja jest jaka jest, ale moje skarżenie się na nią w żaden sposób jej nie poprawi. Niczego nie zmieni, mi nie ulży, a jedynie wyjdę na malkontentkę.
Wszystko wskazuje na to, że Kasia na swój medialny "coming-out" zdecydowała się nie tylko ze względu na nową książkę, ale i dla ocieplenia wizerunku ojca. Przekonują Was jej tłumaczenia?
**Kasia Tusk wsiada do Lexusa
**