Od ponad tygodnia trwa protest głodowy lekarzy, którzy domagają się m.in. podniesienia wynagrodzeń. W sprawę zaangażowali się również celebryci, którzy udzielają protestującym poparcia na Facebooku. Za lekarzami wstawiła się między innymi Renulka i Mateusz Damięcki, który sam poniekąd czuje się lekarzem, ponieważ gra w serialu o takiej tematyce.
Media społecznościowe w ostatnich dniach kipią od postów lekarzy z całego kraju, którzy opisują swoją ciężką sytuację. Ogromne zainteresowanie wzbudził wpis Moniki z Wrocławia, która przebywa obecnie na urlopie macierzyńskim, na którym otrzymuje 1700 złotych wynagrodzenia.
Nie lubię rozmawiać o pieniądzach. To poniżej pewnego poziomu, trochę żenujące. Ale w tygodniu Protestu Głodowego Lekarzy (...) kiedy przeczytałam największą ilość obrażających mnie komentarzy wystawianych przez anonimowych użytkowników Internetu, osądzających zbiorowo lekarzy, nie mogę tego przemilczeć - pisze lekarka. Głośno o tym ostatnio, więc pewnie wiecie już o tym, że jako lekarz rezydent zarabiam 14 złotych netto za godzinę pracy.
Dalej Monika podaje szczegółowe obliczenia, z których wyłania się smutny obraz tego, w jaki sposób państwo "wycenia" zdrowie obywateli.
W ciągu godziny pracy przyjmuję średnio 5-6 pacjentów. (...) Rachunek jest łatwy - 14 zł: 5 lub 6- to 2,8 lub 2,3 złotego od pacjenta. Nie oceniam tej kwoty. Pozostawiam to Wam. Ale na tyle Ministerstwo Zdrowia wycenia Ciebie, Twoje dziecko i Twojego ojca, kiedy przychodzi do poradni w ramach NFZ. Tyle ja - lekarz rezydent - "dostaję" za wzięcie odpowiedzialności za zdrowie i życie najbliższych Tobie osób.(...) Nie uważam, że pensja 2200zł (...) jest pensją głodową. Bo co mieliby powiedzieć moi pacjenci z emeryturą o połowę niższą - stwierdza smutno lekarka.
Monika przyznaje, że przy obecnych zarobkach nie ma szans na doszkalanie się i podnoszenie swoich kwalifikacji zawodowych, choć marzy o takiej możliwości. Ujawnia też, że pomimo urlopu macierzyńskiego nadal przyjmuje pacjentów prywatnie, aby związać koniec z końcem.
Jeśli chciałabym w tej kwocie zawrzeć jakiekolwiek kursy, szkolenia, podręczniki - no nie ma szans. Nie wiem, jak spędziliście ostatnią niedzielę, ale ja przyjęłam 50 pacjentów i stwierdziłam jeden zgon. Nie byłam na obiedzie u rodziców ani nie spędziłam niedzieli z mężem i 11-miesięczną córką. (...) czy naprawdę muszę pracować po 250-300h miesięcznie żeby było mnie stać na własny rozwój? - pyta oburzona kobieta.
Do wpisu Monika dołączyła skan z przelewu wynagrodzenia, które wynosi aktualnie niewiele ponad 1700 złotych.
Jest to pensja za pełny etat rezydencki, 80% w trakcie całego urlopu macierzyńskiego. Jej ocenę pozostawiam Wam. (...) Wynagrodzenie rezydenckie dostawać będę do końca specjalizacji czyli do ok. 34-35 roku życia. Pozdrawiam każdego wycenionego przez Państwo Polskie na 2,5 złotych - napisała.
Post Moniki to tylko jeden z wielu głosów obrazujących, jak fatalna jest sytuacja polskich lekarzy. Niejednokrotnie są oni zmuszeni podejmować dodatkowe prace. Na profilu Rezydenci OZZL na Twitterze pojawiło się zdjęcie lekarki, która była zmuszona zatrudnić się jako... kelnerka.
**Lekarze alarmują: Wykrycie tego nowotworu to wyzwanie
**