5 października znany dziennikarz Piotr N. potrącił w Kostancinie-Jeziornej 77-letnią kobietę. Ofiara wypadku odniosła poważną kontuzję żeber i musiała spędzić w szpitalu ponad tydzień. Długość hospitalizacji ma znaczenie dla wyroku. Jeśli obrażenia wymagają pobytu w szpitalu powyżej siedmiu dni, maksymalna kara za spowodowanie wypadku wzrasta do trzech lat.
W chwili wypadku dziennikarz był trzeźwy, okazało się jednak, że nie ma ważnego prawa jazdy, które zatrzymano mu osiem lat wcześniej za przekroczenie dopuszczalnej liczby punktów karnych. Jednak w toku śledztwa ustalono, że mimo zatrzymania prawa jazdy, Starostwo Powiatowe w Piasecznie nie cofnęło Piotrowi N. uprawnień do kierowania pojazdami.
Zrobiła to dopiero wczoraj Prokuratura Okręgowa.
Tytułem środka zapobiegawczego nałożono na niego obowiązek powstrzymania się od prowadzenia pojazdów - ujawnia w rozmowie z PAP Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury. Dodał także, że Piotr N. "nie ustosunkował się do zarzuconego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień".
Na temat tego, co się stało, dziennikarz wypowiedział się dotąd tylko raz. W swoim programie w TOK FM przeprosił, lecz zaznaczył, że nie będzie więcej o tym mówił.
Byłem uczestnikiem wypadku drogowego - przyznał. Jest mi niezmiernie przykro, bo niestety w wypadku ucierpiała kobieta. Na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Policja wyjaśnia przebieg i okoliczności wypadku, a ja publicznie nie będę się odnosił do tego wydarzenia.
Zarzuty, które usłyszał wczoraj, zostały przedstawione w oparciu o materiał dowodowy, w tym zeznania świadków. Piotrowi N. grozi do trzech lat więzienia. W równoległym postępowaniu Prokuratura zbada, czy Starostwo Powiatowe w Piasecznie nie zaniedbało obowiązków przez to, że nie zabroniło Piotrowi N. kierowania samochodem.