Stanowisko kościoła katolickiego w sprawie uchodźców od początku było - ujmując to delikatnie - dość podzielone. Z jednej strony część księży zachęca wiernych do wspierania rodzin uciekających przed wojną, z drugiej - spore grono duchownych - idąc za myślą partii rządzącej - podkreślało, że wszyscy imigranci mają konotacje z ISIS:
Glos w sprawie postanowił zabrać prymas Polski, arcybiskup Wojciech Polak. W rozmowie z Tygodnikiem Powszechnym jasno postawił sprawę, grożąc księżom sprzeciwiającym się przyjmowaniu uchodźców wydaleniem z kościoła:
Jeśli ja usłyszę, że w Gnieźnie odbywa się jakaś manifestacja antyuchodźcza, i że na to wybierają się moi księża, to mówię krótko: każdy, który tam pójdzie, będzie suspendowany. Nie ma dla mnie innej drogi, dlatego że jestem odpowiedzialny za tych, którzy są w mojej diecezji - zaznaczył ordynariusz archidiecezji gnieźnieńskiej.
Czy zamach w Barcelonie był karą za rozwiązłość? - zapytał dziennikarz.
To niedorzeczne - odpowiada prymas. Tego typu myśleniu można przeciwstawić bardzo prostą rzeczywistość, zapytać, czy uderzenie pioruna w katedrę gnieźnieńską było karą za rozwiązłość.
Duchowny dodaje też, że nie chce, by jego wypowiedź była interpretowana politycznie:
Spotkałem się z uwagami ze strony części opinii publicznej, że mój głos na Jasnej Górze (...) mógł być odczytany jako głos przeciwko partii rządzącej. Nic bardziej mylnego (...) Prymas nie wypowiada się po stronach politycznego sporu, tylko przypomina fundamenty, społeczną naukę Kościoła, upomina się o kształtowanie wspólnego dobra.
Czy Beata Szydło, zagorzała chrześcijanka, posłucha tego głosu?
**Piwna parafia
**